W ostatnich latach zdążyliśmy się już przyzwyczaić do "wojny polsko-polskiej". Na polityków, którzy są dla siebie mili i poklepują się po plecach, patrzymy z podejrzliwością. Bo w polityce nie ma miejsca na przyjaźń. Jak mawiał sir Winston Churchill: Anglia nie ma ani wiecznych przyjaciół, ani wiecznych wrogów. Ma natomiast wieczne interesy.
Patrząc na Donalda Tuska i Ursulę von der Leyen można pokusić się o stwierdzenie, że przyjaźń może iść w parze z interesami. Przypomnijmy: przewodnicząca KE odwiedziła w piątek Polskę wraz z premierem Belgii Alexandrem de Croo. Po spotkaniu z Donaldem Tuskiem von dr Leyen stwierdziła, że jest pod wrażeniem polskich wysiłków na rzecz przywracania praworządności. Poinformowała również, że Bruksela uwolni 137 mld euro dla naszego kraju.
Skoro szefowa KE miała do przekazania same dobre wieści, nie powinno dziwić, że spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. Ale – w ocenie eksperta od mowy ciała – spotkanie Tuska z Von der Leyen było czymś więcej, niż spotkaniem dwójki polityków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert: nie jest to zażyłość jednostronna
Maurycy Seweryn, ekspert od mowy ciała specjalizujący się w wystąpieniach publicznych, na prośbę "Faktu" wziął pod lupę omawiane spotkanie. Zwrócił uwagę na kilka istotnych szczegółów w zachowaniu Donalda Tuska i Ursuli von der Leyen.
Widać dużą zażyłość i co istotne nie jest to zażyłość jednostronna, jak często się zdarza u polityków, jest obustronna. Odchylanie szyi, rozluźniona mimika, szczery, silny uśmiech ze strony pani Von der Leyen. Z drugiej strony Donald Tusk, który już podczas powitania wynosi gestykulację na wyższy poziom sygnalizacyjny, mocny, witając swoją koleżankę – zauważył ekspert.
Ale na tym nie koniec. Rozmówca "Faktu" dostrzegł również, że premier prowadził szefową KE, "co bardzo rzadko się zdarza, bo politykom nie wolno tego robić",
Dotyka koleżanki, łapie ją za łokieć, zatrzymując i prowadząc. Odchylanie szyi również z jego strony, mocny kontakt wzrokowy, uśmiech, nachylanie się ku sobie, zbliżanie się do twarzy — odnotował Maurycy Seweryn.
W ocenie eksperta od mowy ciała, świat polityki przypomina świat biznesu i... zwierząt. — Tam zbliżanie twarzy do twarzy drugiego osobnika, jest prawie niedopuszczalne, bardzo rzadko się zdarza. Tylko w stadzie gdzie zwierzęta czują się bardzo blisko siebie. Ta bliskość wynika z bardzo dobrej znajomości — stwierdził ekspert.
Zdaniem Maurycego Seweryna, można powiedzieć, że Donald Tusk i Ursula von der Leyen darzą się prawdziwą sympatią. A to prawdziwa rzadkość w polityce.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.