Haitańczyk mieszkający od 3 lat na przedmieściach stolicy Chile, Santiago, w ostatni weekend stał się bohaterem miejscowych mediów. Za wszelką cenę próbował złapać spadającą z wysoka kobietę. Szokujące sceny z dzielnicy Independencia zarejestrowali telefonami sąsiedzi. Nagranie zaczyna się w momencie, gdy kobieta kurczowo trzyma się krawędzi balkonu. Po chwili spada. Przerażeni świadkowie krzyczą. Na dole stoi Richard Joseph z szeroko rozstawionymi ramionami.
*Na kolejnym wideo widać kobietę i mężczyznę na ziemi. *Oboje trafili do szpitala. Lekarze nie informują o stanie kobiety ponad to, że jest poważny, zauważa dziennik "La Tercera". Mężczyzna uszkodził sobie stopę, kolano i ręce. O swoich przeżyciach sprzed kilku dni opowiedział przed kamerami.
Właśnie wyszedłem z autobusu i zobaczyłem, że wszyscy stoją z zadartymi głowami. Z jednego z balkonów wisiała kobieta. Wiem, że coś krzyczała, ale słabo było słychać. Najpierw wyjąłem telefon i zacząłem nagrywać, jak inni. Potem doszło do mnie, że to nie czas na to. Pomyślałem, że spróbuje jej pomóc. Nie wiedziałem, czy ją uratuję, ale chciałem jakoś osłabić upadek. Żeby chociaż głową nie uderzyła w ziemię. Skoncentrowałem się, bo na pewno będzie bardzo ciężka. Jak ją łapałem, pod siłą upadku ugięły mi się nogi i sam się przewróciłem - opowiedział.
Tymczasem chilijski milioner i filantrop Leonardo Farkas obiecał zapłacić 2 mln peso (ok. 12 tys. zł) za leczenie imigranta. Bezinteresowny akt Haitańczyka wzbudził w nim silne emocje. Syn węgierskich Żydów, którzy uciekli przed wojną do Ameryki Południowej w 1939 roku, rozumie co to znaczy liczyć na pomoc przypadkowych ludzi.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.