Planowane przez rząd zmiany mogą znacząco odciążyć pracodawców, którzy krzywo patrzą na chorujących pracowników.
Powód? Obowiązek wypłaty świadczeń już od pierwszego dnia choroby dotychczas spoczywający na pracodawcy przeszedłby na ZUS.
A to właśnie na krótkie absencje swoich pracowników najbardziej narzekają właściciele przedsiębiorstw. Ich skarg wysłuchali dziennikarze "Gazety Pomorskiej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadzę trzy sklepy spożywczo-przemysłowe na terenie jednego powiatu, zatrudniam siedem osób. Jeśli zdarza się im zachorować to trwa to zwykle kilka dni, najczęściej tydzień, a to oznacza, że koszty L4 ponoszę ja - skarży się jedna z właścicielek sklepu na łamach portalu.
Warto dodać, ze w świetle obowiązujących obecnie przepisów do 33 dni chorobowego obowiązek wypłaty świadczenia spoczywa na pracodawcy. Wielu z nich jest przekonana, że krótkie zwolnienia często nie są spowodowane prawdziwą chorobą.
Wiele z pobranych tego typu L4 jest naciągana. Oczywiście, to firmy ponoszą koszty tych krótkich zwolnień - przyznaje ekspert z firmy doradczej zajmującej się tematem absencji chorobowej.
Czytaj także: Wyższe stawki świadczenia z ZUS. Zmiany już od kwietnia
Potwierdza to Krystyna Michałek, rzeczniczka prasowa ZUS z województwa kujawsko-pomorskiego. W rozmowie z "Gazetą Pomorską" przyznaje, że w ubiegłym roku ZUS na terenie województwa przeprowadził 33,9 tysięcy kontroli zwolnień, z czego fałszywych okazało się blisko 1,5 tysiąca.
Kwota wstrzymanych z tego tytułu świadczeń chorobowych wyniosła 1 mln 467 tys. zł - przyznaje Michałek.
Co ma się zmienić od nowego roku? Firmy będą już płaciły jedynie za przepracowane dni, a zasiłek chorobowy będzie pracownikom wypłacany przez ZUS.
Z tą różnicą, że będzie mógł zrobić to do 30 dni i nie w jednej transzy, a w kilku ratach. Pracodawcy będą mieli dzięki temu problem z głowy i jak przyznaje jeden z nich: "może taka metoda oduczy symulantów kombinowania".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.