Wpisy na temat zagrożenia radiacyjnego w Polsce i o radioaktywnej chmurze z Ukrainy można było znaleźć m.in. na Twitterze. Do tych doniesień odnosił się choćby Stanisław Żaryn, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera.
Wciąż obserwowane są próby infekowania opinii publicznej nieprawdziwymi informacjami o rzekomym zagrożeniu. To kłamstwo mające wywołać niepokój. Wiarygodne informacje na stronie Państwowej Agencji Atomistyki! - pisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W piątek (19 maja) Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) wydała nowy komunikat. Wyraźnie w nim zaznaczyła, że obecnie w naszym kraju nie ma zagrożenia radiacyjnego.
W zw. z pojawiającymi się w mediach doniesieniami o "radioaktywnej chmurze, która zmierza w kierunku Europy", PAA informuje, że aktualnie w Polsce nie ma zagrożenia radiacyjnego. Stacje mierzące poziom promieniowania w Polsce nie notują żadnych, niepokojących wskazań - podkreślono.
Czytaj także: Ukryta funkcja w kasach Biedronki. Mało kto o tym wie
PAA o tzw. pikach. "Standardowa sytuacja"
W środę natomiast PAA wyjaśniała, że w ostatnich dniach na wykresach z wynikami pomiarów promieniowania jonizującego nie tylko w Polsce, ale i w Europie obserwowano tzw. piki, a więc wzrosty wartości odnotowywanych przez stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych.
To standardowa sytuacja i w żaden sposób niezagrażająca zdrowiu czy życiu ludzi oraz środowisku. Regularne podwyższenia mocy dawki są zjawiskiem naturalnym i występują np. w przypadku opadów atmosferycznych. Przez kontynent, w tym przez Polskę przechodzi front atmosferyczny, który przynosi niekiedy znaczne opady deszczu. To one właśnie powodują "skoki" na wykresach - zapewniała agencja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.