31 stycznia prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o podpisaniu ustawy budżetowej na rok 2024. Równocześnie jednak skierował ją w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania zgodności jej zapisów z Konstytucją RP.
Od wielu dni niektóre medialne doniesienia sugerowały, że prezydent Duda może zdecydować się na wysłanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Jeżeli zaś Trybunał stwierdziłby jego niezgodność z konstytucją, rząd musiałby stworzyć nowy projekt ustawy. Podpis prezydenta zaś całkowicie rozwiązywałby sprawę.
Ostateczna decyzja Andrzeja Dudy wywołała jednak wśród wielu osób konsternację - co właściwie oznacza równoczesne podpisanie budżetu i wysłanie we wspomnianym trybie do Trybunału Konstytucyjnego? Zapytaliśmy o to Przemysława Rosatiego, prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej i członka Trybunału Stanu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trybunał Konstytucyjny oczywiście może wypowiedzieć się w przedmiocie konstytucyjności tej ustawy, przy czym zwracam uwagę, że legitymacja części członków TK - mam tu na myśli sędziów-dublerów - jest wątpliwa prawnie. Należy przez to rozumieć, że są to osoby nieuprawnione do orzekania. Niemniej jednak podpis pana prezydenta i skierowanie tego następczo do TK powoduje, że ustawa wchodzi w życie i obowiązuje. Państwo polskie ma uchwalony budżet - stwierdził w rozmowie z o2.pl Przemysław Rosati.
Nasz rozmówca wyjaśnił również, jaką decyzję musiałby podjąć prezydent Duda, jeśli jego celem byłoby unieważnienie ustawy budżetowej i uruchomienie "opcji atomowej", o której od kilkunastu dni donosiły źródła w Prawie i Sprawiedliwości. Prezydencki podpis załatwia jednak sprawę - budżet wszedł właśnie w życie.
Gdyby prezydent zdecydował się skierować ustawę przed jej podpisaniem, ustawa musiałaby wpierw zostać oceniona przez Trybunał Konstytucyjny. Wybranie opcji w postaci kontroli następczej sprawia jednak, że ustawa obowiązuje. Budżet absolutnie wchodzi w życie i nie ma ryzyka, że polskie państwo pozostaje bez budżetu. To jest dobra wiadomość - mówi Rosati.
Czytaj również: Politycy komentują list Dudy. Nie obyło się bez uszczypliwości
Konstytucyjność budżetu a mandaty Kamińskiego i Wąsika: Sprawa jest oczywista
Przemysław Rosati zwrócił poza tym uwagę na argumentację Andrzeja Dudy. W komunikacie Kancelarii Prezydenta możemy przeczytać, że kluczowe w kontekście wysłania ustawy do TK było rzekome uniemożliwienie Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi udziału w głosowaniu. W opinii prezydenta bowiem obaj politycy nadal są posłami. Ekspert jest jednak zdania, że tryb uchwalenia ustawy nie budzi wątpliwości prawnych.
Sprawa mandatów pana Wąsika i Kamińskiego jest oczywista - panowie nie są posłami i w związku z powyższym nie uniemożliwiono jakimkolwiek posłom udziału w pracach nad ustawą budżetową. Nawet jeżeli Sejm liczy obecnie 458 posłów, to i tak zwracam uwagę, że polskie prawo zna takie okoliczności, w których nie wszystkie mandaty muszą być obsadzone. Nie jest to niczym nadzwyczajnym i nawet w tych okolicznościach działania polskiego Sejmu są skuteczne i zgodne z konstytucją - podkreśla prawnik.
Jak można więc jednym zdaniem rozwiać wszelkie wątpliwości w głowach osób, które nie do końca rozumieją obecne wydarzenia? Podpis Andrzeja Dudy sprawia, że budżet wchodzi w życie, lecz kierowanie ustaw do TK ma być aktem sprzeciwu wobec działań Sejmu, który zdaniem prezydenta działa w nieprawidłowy sposób.
To będzie próba pokazywania przez pana prezydenta, że jest systemowy problem z polskim Sejmem. Ja nie mam żadnych wątpliwości - mandaty wygasły. Próba innego interpretowania jest próbą budowania argumentacji w opozycji do obowiązujących przepisów, czyli art. 99 ust. 3 Konstytucji i art. 247 kodeksu wyborczego - dodał Rosati.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.