Nadejście zimowej aury wymusza u niedźwiedzi zmniejszenie życiowej aktywności i udanie się na sezonowy odpoczynek. Nie oznacza to jednak, że ze swoich legowisk wydostaną się dopiero w marcu.
Czytaj także: Dramatyczne wieści. Wójt pobity do nieprzytomności
Leśniczy z Nadleśnictwa Baligród - Kazimierz Nóżka uchwycił niezwykły moment, kiedy rodzina niedźwiadków próbuje wcisnąć się do dziupli w pniu drzewa. Nic słodszego dzisiaj nie zobaczycie!
Niedźwiadki Antosia i Kostek mówią Państwu w tym roku: dobranoc - podpisano nagranie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widoczne na wideo zimowe legowisko niedźwiedzi mieści się w spróchniałym pniu jodły. Jeden z niedźwiadków próbuje wcisnąć się do środka. - Ziemia w środku jest wygrzebana, wchodzi się jak do salonu - mówi Kazimierz Nóżka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
"Piękne, niech idą spać", "Śliczna rodzinka", "Jakie fajne tłuściochy" - zachwycają się internauci.
Jak tłumaczy leśniczy Kazimierz Nóżka, gdy nie ma srogiej zimy, niedźwiedzie wychodzą ze swoich gwar w poszukiwaniu jedzenia.
U nas jest spory mróz. Atak zimy spowodował, że niedźwiedzie kilka dni temu dostały polecenie: iść spać. Ale to nie jest tak, że jak się położą spać końcem listopada, to prześpią do marca. Polegują, czasem wstaną i gdzieś pójdą. Zawsze coś znajdą do jedzenia. To widać po tropach w lesie. Gdyby była prawdziwa zima, 20 stopni mrozu, to by nie wychodziły. Ale kiedy jest cieplej, przebudzają się i wędrują. Tylko ciężarne niedźwiedzice, które w styczniu urodzą młode, wyjdą z gawr dopiero końcem marca. One muszą znaleźć wygodną gawrę, zalec w niej, wydać na świat kolejne pokolenie bieszczadzkich niedźwiadków. To reguła i nie ma od niej wyjątków - tłumaczy leśniczy Kazimierz Nóżka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".