Jakub Artych
Jakub Artych| 

Koszmar dzieci koło Zielonej Góry. Ujawniono szokujące informacje

21

W lutym 2024 roku 11-tygodniowy chłopiec trafił do szpitala w Zielonej Górze. Niemowlę miało obrażenia głowy i klatki piersiowej. Odpowiedzialni za cierpienie dziecka byli jego rodzice Marcin G. i Monika M. Dziennik "Fakt" ustalił szokujące informacje na temat tej rodziny.

Koszmar dzieci koło Zielonej Góry. Ujawniono szokujące informacje
Koszmar dzieci w Zielonej Górze. Ujawniono szokujące informacje (Facebook)

Cała sprawa ujrzała światło dzienne 29 lutego 2024 roku, kiedy prawie trzymiesięczny chłopczyk (syn 40-letniego Marcina G. oraz 34-letniej Moniki M.) został przywieziony do szpitala w Zielonej Górze. Ślady, jakie posiadał na ciele mocno zaniepokoiły specjalistów.

4 marca zatrzymani zostali rodzice chłopca. 34-latka i 40-latek próbowali odwiedzić chłopca w szpitalu. Usłyszeli zarzut znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz w przypadku mniejszego chłopca - zarzut spowodowania poważnych obrażeń ciała skutkujących poważną chorobą.

Rodzice składali kilkakrotnie zeznania. Kobieta raz utrzymywała, że krzywdziła chłopców, innym razem temu zdecydowanie zaprzeczała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pracownik pod wpływem alkoholu w czasie pracy zdalnej. "W razie wypadku to wyłącza odpowiedzialność pracodawcy"

Co wiemy o tej sprawie po dwóch miesiącach? 19 kwietnia sąd rodzinny w Głogowie na jawnym posiedzeniu pozbawił Monikę M. i Marcina G. praw rodzicielskich i zakazał im kontaktu z synami.

Piekło dzieci koło Zielonej Góry. Ujawniono nowe fakt

Dziennik "Fakt" dotarł do szokujących informacji ws. tej rodziny. 12 sierpnia 2023 r. została założona niebieska karta i rodzina została objęta nadzorem dzielnicowego, zgodnie z procedurą przewidzianą ustawą.

Podczas wizyty w mieszkaniu było czystko i schludnie, również Filipek był czysto i schludnie ubrany. Z przeprowadzonego wywiadu wynika, że na ten moment nie zachodzą przesłanki do ograniczenia władzy rodzicielskiej pani Monice i panu Marcinowi - opisywał kurator po wizycie w ich domu.

Niepokojących informacji było zdecydowanie więcej. Na początku roku Marcin G. groził, że odbierze sobie życie, a mimo to nikt nie skierował go na specjalistyczne leczenie.

Gdy młodszy chłopiec trafił do szpitala, Marcin G. podczas przesłuchania w prokuraturze twierdził, że dziecko miało spaść z łóżka z wysokości 30 cm i uderzyć się potylicę. Ustalenia były jednak zupełnie inne.

Gdy nie przestawał płakać, Marcin G. zaczął go okładać pięściami po głowie i bić z otwartej dłoni - czytamy w "Super Expressie".
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić