Jakiś czas temu podczas transmisji live na Instagramie Doda opowiedziała fanom, na jakim etapie znajdują się prace nad jej filmem "Dziewczyny z Dubaju". Piosenkarka przyznała, że chciała wykorzystać w swojej produkcji hity z pierwszej dekady lat dwutysięcznych. Odezwała się nawet do popularnego rapera, 50 Centa, który, jak się okazało, ma mniejsze wymagania finansowe niż nasi rodzimi wykonawcy.
Zadzwoniliśmy do 50 Centa, dostaliśmy prawa do wykorzystania muzyki za 15 tys. dolarów. Natomiast w pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł, żeby może wziąć też "Kobiety są gorące". Zadzwoniliśmy do Norbiego. Norbi krzyknął nam 80 tys. złotych. Mówię więc: "Stary, to już wolę wziąć dwóch 50 Centów i mieć z jednego dolara". Czujecie to? Także tak to właśnie wygląda... - mówiła Doda.
Norbi, gdy usłyszał tę historię, nie krył zaskoczenia
To pośrednik chciał na piosence zarobić, nie ja. Nikt ze mną nie rozmawiał na temat wykorzystania mojej piosenki do filmu "Dziewczyny z Dubaju". Pośrednik zadzwonił do menedżera i zapytał: "Ile?". Po czym kilka dni później napisał, że sprawa jest nieaktualna - powiedział w "Fakcie".
Wokalista zdementował przy okazji informację, jakoby za użyczenie swoich utworów kiedykolwiek zażądał 80 tys. złotych. Przyznał, że to koszt "zaledwie" 20-25 tys. złotych.