Dion Bush został zagryziony na śmierć przez trzyletniego owczarka niemieckiego. Do zdarzenia doszło w wiejskiej posiadłości w pobliżu miasta Battle Lake w stanie Minnesota w USA.
14-latek zginął 10 grudnia około godziny 15:00. Jego rodzina hodowała psy i nastolatek wyszedł na zewnątrz, aby zająć się zwierzętami. To właśnie wtedy doszło do tragedii. Ciało chłopca znaleziono na podwórku.
Na miejsce przyjechała policja, która zajęła się "wyjątkowo agresywnym" psem. Wkrótce później zwierzak został uśpiony ze względu na bezpieczeństwo publiczne.
Pies przyleciał z Polski pół roku temu na zamówienie Jennifer Bush – matki 14-latka. Jennifer od dłuższego czasu hoduje psy, jednak policja nie ma danych o zarejestrowanej działalności.
Nadal próbujemy ustalić, co sprawiło, że pies to zrobił. Nie mamy danych, by [Jennifer Bush] uzyskała licencję komercyjnego hodowcy psów i kotów - powiedział rzecznik zarządu Board of Animal Health Michael Crusan.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.