Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) regularnie przechwytuje rozmowy, które są dowodem na to, jak rzeczywiście wygląda sytuacja w atakującej Ukrainę armii Rosji. Najnowsza z nich świadczy o tym, że ukraińskie siły skutecznie niszczą rosyjski sprzęt, przez co najeźdźcy nie mają czym walczyć. Tak właśnie wygląda rzeczywistość "drugiej armii świata", jak to zwykło się niegdyś określać wojska Władimira Putina. Ale o tym już Rosjanie w swoim kraju nie usłyszą.
"Nie mamy żadnego sprzętu"
Jeden z najeźdźców w przechwyconej przez SBU rozmowie skarży się ojcu, że w jego zmotoryzowanej brygadzie strzelców prawie nie ma już sprzętu. Został im tylko... jeden czołg, ale i z nim jest problem.
Nie mamy żadnego sprzętu. W ogóle go nie mamy... Oto jeden czołg i to wszystko. Ale wiesz, jak to jest - nie może strzelać - mówi żołnierz.
Czytaj także: "Gorsze niż śmierć". Rozkaz w Korei Północnej
"Zmotoryzowana brygada na rowerach"
Jak wynika z rozmowy, rosyjski najeźdźca przebywa obecnie w obwodzie ługańskim, w okolicach uwolnionego jakiś czas temu przez ukraińskie siły Łymanu. Jak mówi, jest z Biełgorodzkiej brygady zmotoryzowanej. Cała ta sytuacja rozbawiła ojca, z którym rozmawia żołnierz.
Tutaj proszę, zmotoryzowana brygada - ale na czym - na rowerach, hulajnogach czy na skuterach? - żartuje ojciec najeźdźcy.
Łyman uwolniony
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potwierdził 2 października, że w wyniku ukraińskiej kontrofensywy zostało wyzwolone ważne strategicznie miasto Łyman w Donbasie. Odbicie Łymanu pozwoliło Ukraińcom rozpocząć operację na rzecz przywrócenia kontroli nad obwodem ługańskim.
Krótko po opanowaniu Łymanu pojawiły się doniesienia o masowych grobach osób, które zostały tam zabite lub zmarły w czasie rosyjskiej okupacji. W poniedziałek rzeczniczka policji regionu donieckiego Ołeksandra Hawryłko podała, że ekshumowano dotąd 187 ciał, z czego 35 wojskowych i 152 cywilów.