Obecność Alena Hadzicia na igrzyskach olimpijskich wzbudza duże kontrowersje. Portal rt.com poinformował, że zawodnik przyleciał do Tokio sam, zamieszkał w oddzielnym hotelu i trenował poza kadrą. Pozostali sportowcy mieli wyrazić obawy o swoje bezpieczeństwo wynikające z jego przyjazdu.
Na zawodniku ciążą poważne zarzuty. Trzy kobiety oskarżyły go o napaść na tle seksualnym. Sam zawodnik nie przyznaje się do winy. W trakcie rywalizacji drużynowej doszło do niezwykłej sytuacji.
Nie chcieli go w drużynie. Zaprotestowali podczas igrzysk
Na prezentacji zawodnicy pojawili się w różowych maskach. Jedynie Hadzić miał założoną czarną maseczkę. W ten sposób reprezentacyjni koledzy chcieli wyrazić sprzeciw wobec jego obecności w Tokio.
Zrobił z mojego życia piekło na uniwersytecie Columbia, znęcał się nade mną psychicznie - mówił anonimowo jeden z amerykańskich zawodników, cytowany przez rt.com.
Wtedy nic nie można było zrobić. Byliśmy bezradni. On nadal dostaje to, czego chce, bo jest naprawdę świetnym zawodnikiem - dodał.
Czytaj także: "Żenada". Internauci wściekli na komentatorów TVP
Prawnik Hadzicia, Michael Palma, twierdzi, że jego klient nigdy nie popełnił żadnych aktów napaści seksualnej. Jego obecność nie pomogła drużynie. Amerykanie przegrali 39:45 z Japonią i zajęli dopiero dziewiąte miejsce.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.