60-letni Igor Salikow to oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) i człowiek, który spędził wiele lat, służąc w Grupie Wagnera. Zdecydował się jednak uciec na Zachód, by opowiedzieć o zbrodniach, których Rosjanie dopuścili się w Ukrainie, Syrii oraz Afryce. O wszystkim opowiedział dziennikarzowi Gułagu.net Władimirowi Oseczkinowi.
Ten pomógł mu uciec z RPA do Holandii, gdzie Rosjanin pojawił się z żoną i dziećmi. Wystąpił w telewizji EenVandaag, gdzie przekonywał, że ma dowody na zbrodnie wojenne Rosjan i na to, kto wydawał rozkazy. A że służył w Ukrainie, potem w Syrii oraz Afryce, to ma szeroką wiedzę na temat działania Moskwy w tych konfliktach. Materiału jest sporo.
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze na razie nie wydaje się zainteresowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Igor Salikow zaryzykował życie swoje oraz swoich najbliższych, by opowiedzieć o zbrodniach Kremla i decyzjach, które zapadały w Moskwie na najwyższych szczeblach. 60-latek spędził 25 lat w wywiadzie wojskowym (GRU), służył także w Grupie Wagnera. Brał udział w destabilizowaniu Ukrainy w 2014 roku, potem w inwazji z 2022 roku.
Byłem świadkiem okrucieństw wobec ludności cywilnej. Rozkazy dotyczące zbrodni wojennych przyszły prosto z Kremla - przekazał dziennikarzowi śledczemu Władimirowi Oseczkinowi, twórcy portalu Gułagu.net, który dokumentuje zbrodnie Rosjan i reżimu Władimira Putina. Przez lata Salikow przekazywał dziennikarzom cenne informacje.
Teraz uciekł do Holandii i jest gotów zeznawać przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze na temat rosyjskich zbrodni wojennych. A wiedzę ma bardzo bogatą.
Co niespodziewane, MTK nie jest na razie zainteresowany spowiedzią Rosjanina, więc ten wystąpił w telewizji EenVandaag. Mówił o procesie destabilizacji Ukrainy przed dekadą, a potem o inwazji na Kijów w lutym 2022 roku i rozkazach, które płynęły prosto z Kremla. To ciekawe, bo dotąd nie było informacji na temat tego, kto pociąga za sznurki.
Zdaniem 60-latka, po inwazji na Ukrainę powszechne było "maltretowanie i zabijanie jeńców wojennych oraz porywanie przez służby ukraińskich dzieci". Oficer był świadkiem rosyjskich zbrodni i przyznał, że "rozkazy przychodziły najczęściej bezpośrednio z Ministerstwa Obrony w Moskwie, a czasami nawet z biura Władimira Putina".
Zrozumiałem, że to wszystko nieprawda - mówił o działaniach Kremla.
Salikow opowiedział też o "zastraszaniu i mordowaniu ludności cywilnej" w Donbasie, które miało miejsce od 2014 roku i fałszywych referendów zorganizowanych przez Rosjan. Mówił o torturowaniu i rozstrzeliwaniu cywilów, łamaniu zasad prowadzenia wojny i kłamstwach, które Moskwa wmawiała od lat opinii publicznej.
Rosjanin poprosił władze holenderskie o azyl i ochronę, bo boi się o własne życie. GRU oraz FSB były zaangażowane w większość działań w Ukrainie, ale też w Afryce - gdzie Rosjanie mają ogromne wpływy - oraz w konflikt w Syrii. Tam służą od lat wagnerowcy i inne prywatne grupy wojskowe z Rosji.