Ostatnie tygodnie są naprawdę burzliwe dla Telewizji Polskiej oraz jej pracowników. Widmo zmiany władzy sprawiło, że wiele osób pracujących w TVP obawia się o swoją przyszłość zawodową. Niektórzy już teraz składają wypowiedzenia, wyznając zasadę, że "ewakuacja jest lepsza od zwolnienia". Rozpoczęło się również bardziej uważne przyglądanie się ruchom TVP.
Za analizę działań publicznej telewizji w ostatnim czasie bardzo mocno wzięła się Najwyższa Izba Kontroli. Wiele szumu wywołał w mediach raport "TVP - Bizancjum za publiczne pieniądze" opublikowany 6 października. NIK zarzuca w nim "naruszenie zasad legalności, rzetelności, celowości lub gospodarności". Zwraca się również uwagę na samą skalę nieprawidłowości oraz ich wymiar finansowy, co ma wskazywać na to, że nielegalne działania mogą powtórzyć się w przyszłości.
Czytaj także: Sandra Kubicka ma problemy z NIK. Wiemy przez co
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie są to jednak jedyne kwestie, które zostały przez NIK wyciągnięte. Teraz, jak informują "Wirtualne Media", izba zajęła się podejrzanym dublowaniem kosztów przez TVP. Najbardziej jaskrawy ma być tutaj przykład Jarosława Olechowskiego, dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej w latach 2018-2023. Został on odwołany z tej funkcji pod koniec kwietnia.
Według raportu NIK, Olechowski miał podpisać dwie umowy z dyrektorem TVP3, Pawłem Gajewskim. Każda z nich opiewała na wartość 150 tys. zł brutto i każda dotyczyła nadzoru redakcyjnego nad zespołem informacji i publicystyki. Zdaniem NIK było to bezcelowe, gdyż nadzór nad TVP3 należy do obowiązków dyrektora tej stacji.
Czytaj również: NIK bije na alarm! Emerytury z ZUS zaniżone na miliony złotych
Tymczasem w godzinach, w których Olechowski miał sprawować nadzór, równocześnie pracował jako dyrektor TAI. Na dokładkę dokopano się również do kilku umów cywilnoprawnych dotyczących wydawania głównego wydania "Wiadomości".
W raporcie poruszany jest także temat osoby, zatrudnionej w TAI na stanowisko kierownicze. Według NIK Olechowski "zlecał usługi lub wykonanie dzieł na podstawie umów cywilnoprawnych pracownikowi, którego zadania wynikające ze stosunku pracy był zbieżne z przedmiotem umów lub do którego należał nadzór nad realizacją tych usług".
Olechowski miał się tłumaczyć faktem, że wspomniana osoba jest wysokiej klasy specjalistą, która chciała robić programy. Dyrektor TAI miał podpisać z nim umowy honoracyjne za dodatkową pracę.