Gotlandia leży zaledwie około 300 km od bazy rosyjskiej Floty Bałtyckiej w Kaliningradzie i w związku ze swoim położeniem ma szczególne znaczenie dla obronności Estonii, Łotwy, Litwy, Finlandii i Polski, na wypadek ataku ze strony Rosji.
- Gotlandia to jest lotniskowiec. Ten, kto siedzi na Gotlandii, kontroluje dużą część Morza Bałtyckiego - powiedział w rozmowie z Agencją Reutera Rutger Banholtz, były szef Gwardii Krajowej.
Ponadto szwedzka wyspa była kilkakrotnie wymieniana w rosyjskiej telewizji jako potencjalny cel, gdyby Putin zaatakował państwa bałtyckie - podał "Financial Times".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po przystąpieniu Szwecji do NATO premier Ulf Kristersson zapowiedział ważne działania w sprawie Gotlandii.
W rozmowie z "Financial Times" szwedzki premier powiedział, że ufortyfikowanie Gotlandii, będzie jednym z "priorytetowych obszarów omawianych z członkami NATO". Według Kristerssona do tej pory zaangażowanie wojskowe Szwecji na wyspie było niewystarczające.
W pewnym momencie na Gotlandii stacjonowało nawet 20 tysięcy żołnierzy. Ostatnie jednostki wojskowe zakończyły jednak służbę na szwedzkiej wyspie w 2005 roku. Działania związane z obroną militarną zaczęto jednak reaktywować w 2018 roku. Obecnie pułk wojskowy na wyspie liczy około 370 żołnierzy.
Czytaj także: Wałęsa zaniepokojony. Mówi o wojskach NATO. "Za szybko"
Strategiczna kontrola nad Morzem Bałtyckim wróciłaby do NATO. To sygnał, który Rosja bardzo dobrze rozumie - skomentował Krisjanis Karins, łotewski minister spraw zagranicznych.
Jak zaznacza "Financial Times", Gotlandia to drugi strategiczny punkt na wschodniej flance NATO po przesmyku suwalskim. Przesmyk suwalski obejmuje terytorium Polski położone wokół Suwałk, Augustowa i Sejn.