W Wielkiej Brytanii, tak jak w USA, nałożono godzinę policyjną na protestujących. To reakcja na łamanie przepisów dotyczących epidemii koronawirusa i coraz większą agresję maszerujących przeciwko rasizmowi.
Czytaj także: Protesty w USA. Żołnierze zakażeni koronawirusem
Policja ostrzega, że przemoc nie będzie tolerowana. Kilka marszów zostało już wcześniej odwołanych ze względu na obawy, że dojdzie do starć z ugrupowaniami skrajnie prawicowymi. Pomimo to część protestujących wciąż zamierza wyjść na ulicę.
Godzina policyjna została ustalona na 17.00. To reakcja władz na nieustanne łamanie przepisów nałożonych na czas epidemii oraz narastającą agresję. Doszło także do wielu aktów wandalizmu, m.in. zniszczono kilka pomników i monumentów, które zdaniem protestujących, upamiętniają rasizm, niewolnictwo i brytyjski kolonializm.
Policja obawia się starć. Zapowiada, że nie będzie tolerować żadnych wykroczeń. W zeszłym tygodniu doszło do wielu brutalnych starć z funkcjonariuszami. Na trasie przemarszu ustawiono bariery i zabezpieczenia. Zabezpieczono także wiele pomników, aby nie stały się ponownie celem ataków.
Zabezpieczono posągi wielu ważnych osób. To m.in. pomnik Winstona Churchilla, Gandhiego, Nelsona Mandeli czy Karola I. Premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, zaapelował do protestujących, aby maszerowali w spokoju, nie niszcząc dziedzictwa kulturowego swojego kraju.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.