Do zdarzenia doszło na osiedlu przy ul. Marcina z Wrocimowic na Białołęce. Jak poinformowali dziennikarze TVN Warszawa, komunikat o zdarzeniu pojawił się na jednej z grup sąsiedzkich na Facebooku.
- Niestety nasz szpic może tego nie przeżyć, bo praktycznie został rozszarpany. Wrzucam zdjęcie psa, którego właściciela szukamy - czytamy w poście zamieszczonym na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszukiwany właściciel
Komisarz Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI przekazała, że dzień po ataku, właścicielka szpica zgłosiła sprawę na policję. Funkcjonariusze z komisariatu Warszawa-Białołęka przyjęli zgłoszenie.
Na podstawie zeznań przyjętych od świadka policjanci z referatu do spraw wykroczeń i postępowań administracyjnych wszczęli czynności wyjaśniające, które mają na celu ustalenie właściciela psa rasy amstaff - oznajmiła policjantka.
Na policję nie zgłosiły się inne pokrzywdzone osoby. Jednak informacja o dużym psie biegającym bez właściciela, krążyła również w innych wpisach na facebookowej grupie.
Czytaj także: Sceny na Narodowym. Kibice oszaleli [WIDEO]
Amstaff trafił do schroniska
Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej potwierdził, że pies został zabrany do schroniska Na Paluchu przez ekopatrol.
Z relacji strażników, którzy wtedy interweniowali, wynika, że pies był bardzo mocno pobudzony - przekazał portalowi TVN Warszawa strażnik miejski.
Zdjęcie psa możemy znaleźć na stronie schroniska. Według podanych danych, ma on 2 lata i waży 27 kg. Zwierzę ze schroniska może odebrać właściciel, jeśli udokumentuje prawo własności poprzez książeczkę, zdjęcie, potwierdzony chip.
Amstaffy są energicznymi psami, mającymi dużą potrzebę ruchu. Co prawda, rasa ta ma skłonność do agresywnych zachowań ze względu na pierwotne przeznaczenie. Dlatego, szczenięta należy od początku uczyć przyjaznych kontaktów z innymi zwierzętami.