Dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie był gościem piątkowych "Aktualności dnia" w Radiu Maryja. Według danych GUS w grudniu 2022 r. inflacja spadła do 16,6 proc. ( w listopadzie - 17,5 proc.). Dr Bartoszewicz podkreśla, że nie oznacza to, że ceny spadną, ale będą rosły dalej rosły, tylko wolniej niż w poprzednim miesiącu.
To Narodowy Bank Polski i Rada Polityki Pieniężnej odpowiada za bezpieczeństwo, siłę polskiego pieniądza i za to, by nie tracił on na wartości. Jeżeli mamy do czynienia z inflacją i za nasze pieniądze z dnia na dzień możemy kupować coraz mniej, to znaczy, że ta rola nie do końca jest spełniana - wskazał ekonomista na antenie Radia Maryja.
Jakie są źródła wzrostu cen? Doktor nauk ekonomicznych wskazuje na dwa czynniki.
Po pierwsze, przyzwolenie z naszej strony na to, by ceny rosły. Ci, którzy stawiają przed nami produkty, usługi, mają przestrzeń do podnoszenia, bo my kupujemy. Po drugie, ubiegamy się u swoich pracodawców o zwiększenie wynagrodzenia, gdyż mamy coraz mniej środków do dyspozycji. Sytuacja na rynku pracy z punktu widzenia pracodawcy jest nieciekawa, ponieważ mamy niskie bezrobocie, a zatem pracodawcy boją się, że odejdziemy z pracy. Zwiększają więc wynagrodzenie, a wówczas koszty w tym zakładzie rosną, co przekłada się na oczekiwanie, że przedsiębiorstwo znowu podniesie ceny swoich produktów i usług. I tak w koło - tłumaczy ekonomista dr Artur Bartoszewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Inflacja własna nawet 40-60 procent"
Polacy coraz więcej płacą za energię i żywność. Wiele podstawowych produktów spożywczych zdrożało dwukrotnie w porównaniu do zeszłego roku. Jak zatem rozumieć podawany wskaźnik inflacji na poziomie 16,6 procent?
Inflację własną odczuwamy nawet na poziomie 40-60 procent. To, co przedstawia nam Główny Urząd Statystyczny i o czym lubimy dyskutować, jest fajną statystyką na poziomie makroekonomicznym. A więc bardzo szeroka: jest koszyk dóbr, zostały tam wrzucone produkty i wygląda na to, że jest 16,6 proc. inflacji, a później w domu Kowalski mówi, że to kłamstwo, bo wychodzą mu zupełnie inne wartości. Tak, poszczególne produkty i usługi rosną w zupełnie innym tempie i nadal będą rosły - wyjaśnia
Jak podkreśla ekonomista, o cenie żywności będą decydowały głównie ceny surowca, paliwa i energii. - Państwo ma obowiązek zapewniać bezpieczeństwo, m.in. żywnościowe (…), ale czynniki, które zdecydują, w jakich warunkach ta produkcja żywności się ukształtuje w tym roku, nie do końca od niego zależą - twierdzi gość Radia Maryja.