Do wycieku ropy naftowej w ekwadorskim regionie Kichwa doszło w sobotę. Mieszkańcy zauważyli, że do rzeki Coca zaczęła wpływać kopalina. Jak informują lokalni ekolodzy, do katastrofy doszło wskutek pęknięcia rurociągu.
Katastrofa ekologiczna na Ekwadorze
Jak mówi agencji La Prensa Latina prawnik Pablo Fajardo, mieszkańcy zauważyli, że woda w rzece jest mocno zanieczyszczona. Ekolodzy twierdzą, że do wycieku mogło dojść przez prace maszyn w okolicy rurociągu.
Jak twierdzą, w związku z tym, że konstytucja Ekwadoru uwzględnia prawa natury, prokuratorzy powinni wnieść oskarżenie o "przestępstwo przeciwko wodzie". Gigant naftowy odcina się od oskarżeń i mówi, że dotknięty odcinek rurociągu nie był bezpośrednio narażony na działanie rzek.
Kraj stawia na eksport ropy
Ministerstwo środowiska Ekwadoru poinformowało, że trwają dochodzenie i prace porządkowe. Biuro prezydenta Guillermo Lasso podaje, że wypadek nie wpłynął na eksport ropy, która jest dla Ekwadoru głównym źródłem twardej waluty. Kraj produkuje dziennie około 530 tys. baryłek ciężkiej ropy naftowej.
To już kolejny wyciek ropy naftowej w tym regionie. Do poprzedniego doszło w kwietniu 2020 roku. Do dziś lud Kichwa żyjący wzdłuż rzeki Coca cierpi wskutek tej katastrofy klimatycznej. - Masowo spalając ropę powoli wykańczamy ekosystemy i klimat - mówią ekolodzy.