Marcin Możdżonek to jeden z najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy XXI wieku. Wraz z reprezentacją sięgał m.in. po złote medale mistrzostw świata w 2014 i europejskiego czempionatu w 2009 roku. Bogatą karierę sportową kończył w czerwcu 2020 roku.
Możdżonek od tego czasu spełnia się w nowej roli i aktywnie działa w środowisku łowieckim, a w 2023 roku został nawet prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego. Jego działalność publiczna budzi dużą krytykę części środowisk, która jeszcze wzrosła po publikacji filmu z nim w roli głównej.
Na swoim koncie w serwisie YouTube Polski Związek Leśniczy zamieścił film z Marcinem Możdżonkiem oraz Łowczym Krajowym Eugeniuszem Grzeszczakiem. Obaj mężczyźni w trakcie filmu agresywnie odpowiadają na niektóre ich zdaniem fałszywe publikacje medialne, a także krytykują pomysły ministerstwa środowiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdecydowane wystąpienie Możdżonka sprawiło, że emerytowany siatkarz stał się obiektem wielu ataków internautów. W rozmowie z Interią przyznał on, że początkowo nie przejął się całą sytuacją, gdyż do podobnych zachowań kibiców przywykł w czasie kariery sportowej. Wszystko zmieniło się jednak, gdy w jego stronę zaczęto kierować groźby karalne, które miały również dotykać rodzinę mistrza świata.
Progiem, którego nie mogłem zaakceptować były ataki na moje dzieci. Na szczęście są jeszcze za małe, by to do nich dotarło, jednak sam fakt grożenia jest dla mnie, jak i dla każdego ojca, nieakceptowalny. Był moment graniczny, kiedy powiedziałem sobie, że czas zawalczyć z hejtem, z mową nienawiści i to o czym opowiadałem dzieciakom na zajęciach mojej fundacji - mówił Interii
Możdżonek przekazał, że sprawę gróźb zgłosił już olsztyńskiej policji. Jednocześnie przekazał Interii, że część komentarzy insynuuje mu również wsparcie dla konkretnych grup politycznych, na co również nie ma jego przyzwolenia.
Od początku mojej kariery sportowej spotykałem się z ludźmi, podpisywałem autografy, robiłem zdjęcia z setkami tysięcy osób. Również z politykami i to od lewa do prawa, jeśli chodzi o scenę polityczną. Wychodzę jednak z założenia, że jest życie poza polityką i nigdy nikogo nie oceniałem przez pryzmat jego poglądów, zarówno na boisku, jak i na imprezach organizowanych przez moją fundację. Przypisywanie mi poglądów osób, które zrobiły sobie ze mną zdjęcie uważam po prostu za głupotę - mówił Interii, dodając, że w tym tygodniu zgłosi sprawę do sądu.
Czytaj też: Szok. Media: kibice z Rosji na meczu w Polsce