Wtorek 14 maja na długo zapamiętają rodzice 3-letniej dziewczynki. Jak informują służby, to właśnie tego dnia miało wpłynąć zgłoszenie dotyczące mieszkającego we Włocławku dziecka, które uległo wypadkowi. Miało ono wsadzić swoją dłoń do pracującej maszynki do mięsa.
Ze względu na wiek dziewczynki i ogromne ryzyko amputacji interwencja ta nie należała do najłatwiejszych. Sprawę dodatkowo skomplikował fakt, że dzieckiem nie można było zająć się na miejscu we Włocławku.
Z tego też powodu konieczne okazało się przetransportowanie 3-latki do oddalonego o ponad 70 km dziecięcego szpitala w Toruniu. Tam trafiła ona pod opiekę specjalistów, którzy rozpoczęli walkę o uratowanie dłoni młodej pacjentki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie był to koniec dramatu młodej Włocławianki. Jeszcze w domu usunięto jej pierwszą część maszynki, druga zaś mogła zostać rozebrana dopiero pod okiem lekarzy. Z tego też powodu wraz z zespołem Ratownictwa Medycznego do Torunia udała się ekipa ratowników ze Straży Pożarnej.
Będąc już w szpitalu dziecięcym, napotkano jednak na kolejny problem. Druga część maszynki, w której znajdowała się dłoń 3-latki, w czasie przecinania mocno się nagrzewała.
Na całe szczęście rękę dziecka udało się wydostać i po 5-godzinnej operacji ogłosić sukces. Jak się okazało po przecięciu, dłoń i palce nie uległy pocięciu, a jedynie zmiażdżeniu, dzięki czemu lekarze zdołali przywrócić jej pełną sprawność.
Policja badająca całą sprawę odrzuciła możliwość zaniedbań ze strony opiekunów dziewczynki. Sprawa została zakwalifikowana jako nieszczęśliwy wypadek.