Panią Marię Lipkę odwiedzam w pracowni modniarskiej na ul. Floriańskiej 24 w Krakowie. Pomimo sędziwego wieku to wciąż pracowita, bardzo energiczna i pełna optymizmu kobieta. Z błyskiem w oku opowiada o swojej największej pasji, czyli robieniu kapeluszy. – Zaczęło się, kiedy chodziłam do technikum. Jeden z profesorów zachęcił mnie do modniarstwa. We wszystkim mi pomagał. Zdałam egzamin czeladniczy i mistrzowski – wspomina.
Modystka przez pierwsze osiem lat była zatrudniona na ul. Floriańskiej w Krakowie. Tu złapała bakcyla do tego zawodu. W końcu zamarzyła, by otworzyć własny lokal. Wówczas nie należało to jednak do prostych spraw. – Pomógł mój wujek. Przeszedł na emeryturę i oddał mi swój zakład szklarski przy św. Filipa. Tak w 1969 roku założyłam firmę "Renata" na cześć mojej córki – dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lokal mierzył aż 150 metrów kwadratowych. To pozwoliło na prowadzenie całej produkcji. - Własnoręcznie wykonywałam kapelusze filcowe. Naciągałam materiał na specjalne formy i moczyłam w wodzie. Do dziś pamiętam swoje zniszczone dłonie, ale i potworną satysfakcję z każdego gotowego produktu. Moja siostra z kolei szyła kapelusze. Specjalizowałyśmy się też w naprawie tych starych, zniszczonych – wyjaśnia pani Maria.
Przeczytaj także: Tak ubrała się do pracy w Tesco. Po całym dniu było jej wstyd
Na emeryturze wytrzymała 2 miesiące. Teraz obawia się inflacji
Gdy osiągnęła wiek emerytalny, zdecydowała się przejść na świadczenie. Chciała odpocząć i nacieszyć się życiem. Szybko jednak zrozumiała, że bez modniarstwa nie potrafi już funkcjonować. – Po dwóch miesiącach emerytury wróciłam do zawodu –przyznaje. Wynajęła mały lokal na ul. Floriańskiej, nieopodal tego miejsca, gdzie kilkadziesiąt lat wcześniej stawiała pierwsze kroki w zawodzie.
Pani Maria nie mogła opędzić się od klientów. Do lokalu na Floriańskiej ustawiały się gigantyczne kolejki chętnych na zakupy. Dziś niestety zainteresowanie nieco przygasło.
Podczas epidemii koronawirusa mój biznes był w kryzysie, ale odbiłam się od dna. Pomogła wnuczka i akcja nagłaśniająca w internecie. Teraz znów przyszła inflacja… Martwię się, jak to się skończy. Włożyłam w to tyle serca… – mówi zaniepokojona seniorka.
Politycy, aktorzy, naukowcy i Francuzi
Jak podkreśla, od lat ma stałych, zadowolonych klientów. Odwiedzają ją nawet w kryzysie. – Zawsze chwalą moje kapelusze i polecają innym. Często kupują po dwa, trzy naraz – mówi. Oprócz polityków, aktorów i naukowców z uczelni zamawiają u niej też obcokrajowcy odwiedzający Kraków. To głównie Francuzi.
Przeczytaj także: Krytykowali młodą matkę za jej stroje. Pokazała, co o tym myśli
Dziś pani Maria ze względu na swój wiek nie wykonuje wszystkich kapeluszy sama. Część z nich zamawia u rzemieślników, a następnie własnoręcznie przerabia i udoskonala.
Sprzedaję produkty tylko o najwyższej jakości. U mnie nie ma miejsca na bylejakość – przyznaje.
W lokalu seniorki znajdziemy damskie kapelusze z króliczej sierści i wełny w różnych kolorach oraz fasonach, a także berty czy czapki. Dla mężczyzn z kolei nie brakuje różnego rodzaju kaszkietów.
Przeczytaj także: Nigdy nie łącz tych kolorów. Ekspertka modowa ostrzega
Nie pozwólmy na plajtę tego wspaniałego krakowskiego miejsca. Pani Maria czeka na nowych klientów od poniedziałku do piątku w godz. 10-19, a także w soboty w godz. 10-15 i niedziele w godz. 11-15! Zamówienia można składać również telefonicznie: 12 429 41 05.
Każdy nowy kupujący to dla mnie wielka radość. Osobiście doradzam, jaki rozmiar i kolor pasuje danej osobie. Kocham to, co robię, i chcę być dla ludzi – podsumowuje.
Kobieta obiecuje też, że dopóki starczy jej zdrowia i sił, będzie chciała utrzymać swój biznes na rynku.