Po 11 latach Katarzyna Dowbor wróciła na antenę Telewizji Polskiej. W rozmowie z dziennikiem "Super Express" wyznała, że gdy żegnała się z publicznym nadawcą, myślała, że już nie wróci na Woronicza 17.
Los jednak wciąż bywa zaskakujący. Szczerze mówiąc sama jeszcze jestem w szoku, że jednak wróciłam - podkreśliła popularna dziennikarka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyznała też, że była zaskoczona, gdy dotarło do niej zaproszenie do prowadzenia "Pytania na śniadanie". Dziennikarka wyraźnie podkreśliła, że była to oczywiście miła niespodzianka. Wspomniała także o tym, iż była przy programie już wcześniej.
Pamiętam, jak powstawał od samego początku, kiedy wymyśliła go moja koleżanka Bernadetta Bieszczanin. Przez pewien czas razem z Jolą Fajkowską go prowadziłyśmy, więc to tak naprawdę mój powrót do "Pytania", a nie debiut. Wróciłam trochę z sentymentu, a trochę z chęci udowodnienia, że my seniorzy wciąż dajemy radę i warto łączyć pokolenia - kontynuowała Katarzyna Dowbor.
Tak Katarzyna Dowbor mówi o Filipie Antonowiczu
Prezenterka zabrała również głos na temat partnera z programu "Pytanie na śniadanie".
Bardzo mi się podoba, że między mną i Filipem Antonowiczem jest różnica pokolenia, a mimo to znajdujemy wspólny język i znakomicie się uzupełniamy na wizji. Przez to, że jest kreatywny i energiczny bardzo mnie motywuje do działania, chociaż ja wciąż mam wrażenie, że nadal mam 40 lat - dodała, cytowana przez "SE".
Ujawniła też, że z Antonowiczem nie znała się przed współpracą w "Pytaniu na śniadanie". Gdy dowiedziała się, że będzie z nim kooperować, postanowiła sprawdzić, kim jest.
Okazało się, że Filip jest świetnym dziennikarzem radiowym, a przy tym niezwykle skromnym. Ponadto nie jest osobą, która za wszelką cenę chce się wyróżnić czy zabłysnąć i "gra na siebie" - spostrzegła Dowbor.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.