Obecnie wpadki na stadionach piłkarskich stały się praktycznie regularne. Raz po raz w mediach społecznościowych pojawiają się nagrania, na których możemy oglądać kuriozalne sytuacje, w które czasem aż trudno uwierzyć.
Oczywiście mają one miejsce zarówno w najlepszych ligach świata, jak i w tych, które nie są mocno popularne. Na pewno do tego drugiego grona możemy zaliczyć rywalizację w Estonii.
Premium Liiga to najwyższa w hierarchii klasa męskich ligowych rozgrywek piłkarskich w tamtejszym kraju. W piątkowe popołudnie rozegrano pierwsze spotkanie ósmej kolejki, w którym padła bramka, o której zrobiło się głośno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mowa o meczu Parnu Vaprus z Nomme United. W tej rywalizacji padły trzy gole i co ciekawe wszystkie zdobyli piłkarze gospodarzy. Jak można się domyślić, jednym z nich był samobój. Tyle tylko, że bardzo kuriozalny.
Miejscowi objęli prowadzenie w 12. minucie, ale już chwilę później miał miejsce remis. A to za sprawą Raneta Ristikiviego, który po przejęciu piłki postanowił posłać ją do swojego bramkarza. Tyle tylko, że ta skozłowała przed nim, przez co jego zagranie było przerzutem górą.
Bramkarz Ott Nomm widząc lecącą piłkę postanowił, że spróbuje zagrać ją głową. Na jego nieszczęście minął się z futbolówką, a z uwagi na to, że ta leciała w kierunku bramki, to ostatecznie wylądowała w siatce.
Mimo takiej wpadki obrońca gospodarzy mógł odetchnąć z ulgą. Jego zespół sięgnął po końcowy triumf za sprawą bramki w 61. minucie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.