Miały być negocjacje, było ultimatum. W środę burmistrz miasta Konotop w północno-wschodniej Ukrainie oświadczył mieszkańcom, że okupanci przybyli do miejscowości, by rozmawiać o jej ewentualnej kapitulacji, postawili mu warunek - albo podda im miasto, albo całkowicie je zniszczą.
Czytaj także: "Co myśmy zrobili?". Rosjanie opuszczają kraj Putina
Rosyjski żołnierz wymachiwał na ulicy granatami
Rosyjskiej "delegacji" towarzyszyli uzbrojeni żołnierze. Na ulicach zebrali się mieszkańcy protestujący przeciwko rosyjskiej agresji. Rano w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie zarejestrowane przez jednego z nich.
Wideo ukazuje dwóch wojskowych, przedzierających się przez tłum rozwścieczonych Ukraińców. Jeden z nich unosi do góry ręce, w których trzyma granaty.
"Poszli na ***", "chwała Ukrainie" - krzyczeli mieszkańcy do żołnierzy. Wojskowi ostatecznie wsiedli do samochodu wojskowego i odjechali. Na nagraniu widać, że tylne opony pojazdu zostały wcześniej przebite i uszło z nich powietrze.
Miasto Konotop znane jest z chwalebnej bitwy, do której doszło tam w 1659 roku. Zginęło wtedy 30 tys. moskiewskich najeźdźców. Teraz mieszkańcy również zamierzają stawić opór rosyjskim okupantom. Na wiecu jednogłośnie stwierdzili, że nie oddadzą miasta i będą walczyć z wojskami Putina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.