Jakiś czas temu pisaliśmy, że nad polskim morzem trzeba na obiad dla rodziny z dziećmi poświęcić nawet 500 zł. Okazuje się jednak, że nie wszędzie jest tak horrendalnie drogo. Pani Magdalena przysłała nam paragon, będący potwierdzeniem tej tezy.
Kobieta spędza wakacje z mężem i dziećmi w Chłapowie koło Władysławowa. Jak widać na paragonie, za kilkudaniowy obiad całej rodziny trzeba było zapłacić 111 zł 60 gr. W jego skład wchodził: sok pomarańczowy, "chrupiące danie tygryska", mini spaghetti, panierowany płat dorsza i płat z dorsza saute.
W innym przypadku ci sami państwo zapłacili niewiele drożej - 123 zł 80 gr. Tym razem zamówili "chrupiące danie tygryska", klopsiki w sosie śmietanowym, płat z dorsza panierowany, placki ziemniaczane z gulaszem, 2 piwa, herbatę mrożoną i sok jabłkowy.
Nie są to jednak wcale małe porcje. Jak zapewnia pani Magdalena, "wybka waży 200 g. Placki ziemniaczane 5 szt. i ilość gulaszu jest duża. Dzieciaki też ledwie dały radę zjeść". W dodatku, na dania czeka się zaledwie 15 minut, w fantastycznej atmosferze, gdzie obsługa jest bardzo miła.
Jak widać, jak się chce, to można. A Bałtyk może nie taki straszny, jak go malują?