Z doniesień "The Washington Post" wynika, że Ołena Zełeńska odrzuciła zaproszenie do Białego Domu, gdzie Joe Biden wygłosi coroczne orędzie. Dziennik, powołując się na doniesienia osób zaznajomionym ze sprawą, wskazuje, że Zełeńska nie chciała wziąć udziału w wydarzeniu ze względu na możliwą obecność Julii Nawalnej.
Choć część Ukraińców uważa jej zmarłego męża za przywódcę w walce z reżimem Putina, kontrowersyjne wypowiedzi Nawalnego o anektowanym Krymie kładą się cieniem na jego reputacji — przekazuje "The Washington Post".
Informacje nieoficjalne stoją w sprzeczności z komunikatem oficjalnym, jaki wydała administracja Joe Bidena. Wynika z niego, że nieobecność żony Wołodymyra Zełeńskiego wynika wyłącznie z "konfliktu w harmonogramie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że na wydarzeniu zabraknie też Julii Nawelnej. Rzeczniczka Nawalnego podkreśliła, że żona zmarłego opozycjonisty musi teraz dojść do siebie po śmierci ukochanego. "The Washington Post" powołując się na swoje źródła, wskazuje, że najprawdopodobniej Biały Dom nie poinformował strony Ukraińskiej o tym, że Nawalna nie przyjedzie.
Te słowa Nawalnego nie spodobały się Ukraińcom
Ukraińcy regularne wypominali Nawalnemu słowa wypowiedziane w październiku 2014 roku. Zmarły opozycja przyznał co prawda wówczas, że Krym został "zaanektowany z naruszeniem praw międzynarodowych", ale dodał, że jest to teraz część Rosji i sytuacja nie zmieni się w dającej się przewidzieć przyszłości.
Krym to nie kanapka z kiełbasą, by go w tę i we w tę przekazywać — wskazywał Nawalny, cytowany przez "Interię".
W 2017 roku zapowiadał, że jeśli on zostanie prezydentem Federacji Rosyjskiej, zorganizuje uczciwe referendum, które zdecyduje o ostatecznym losie półwyspu krymskiego. Z kolei w 2023 roku opozycjonista przebywający już wówczas w kolonii karnej, opublikował 15-punktowy plan, w którym jednym z postulatów było "oddanie Krymu Ukrainie" oraz powrót do granic ustalonych w 1991 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.