Tatrzańscy przedsiębiorcy kombinują, jak mogą, by uratować sezon. O wrażeniach turystów, którzy odwiedzili Zakopane w tym sezonie letnim, pisze Onet.
Chociaż wiele podhalańskich lokali świeci pustkami, a turyści nie walą na razie do Zakopanego drzwiami i oknami, przedsiębiorcy nie zmienili podejścia do przyjezdnych. Jest drogo, a niekiedy... absurdalnie.
Gofry "na wypasie" kosztują nawet 30 złotych - pisze Onet. Dwa dania obiadowe mogą obciążyć rodzinny budżet kwotą nawet 300 złotych. Niektórzy turyści podkreślają, że zakopiańczycy skupiają się już głównie na świadczeniu usług dla osób spoza Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podhalańscy biznesmeni wolą po prostu zarabiać na zagranicznych grupach - mówi Onetowi jedna z turystek.
- Robią wszystko, by odstraszyć turystów — stwierdziła z kolei przyjezdna z Wielkopolski.
Coraz droższe są także parkingi. Tutaj tylko mieszkańcy mogą liczyć na ulgi i stosunkowo niewielkie obciążenie finansowe. Parking TPN Palenicy Białczańskiej kosztuje już ponad 70 złotych!
Jest ruch, ale do tłumów jeszcze brakuje
Zakopane obawia się tegorocznego sezonu ze względu na inflację i zaciskanie pasa u Polaków. Kolejek na ten moment brak, ale ludzi nie brakuje. Pochodzą jednak z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Węgier czy Słowacji.
Polacy dokonują rezerwacji na ostatnią chwilę, albo przyjeżdżają do Zakopanego w zorganizowanych wycieczkach.
Czytaj także: Pustki w Zakopanem. Oni mogą uratować góralom sezon
Swobodnie da się przejść szlakiem m.in. do Morskiego Oka. Warto pamiętać, że bilet normalny do TPN to koszt 9 złotych, natomiast ulgowy kosztuje 4 złote. Karnet można nabyć za 45 złotych (ulgowy 22,5 zł). Uprawnia do tygodniowego chodzenia po terenach parku narodowego.