Ciało Ewy i Macieja znaleziono miesiąc temu w jednym z toruńskich mieszkań na osiedlu Na Skarpie. Naczelnik I wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Toruniu przekazał, że śmierć kobiety i jej syna nastąpiła w wyniku wykrwawienia.
Matka miała poderżnięte gardło, a syn rany na całym ciele. Sąsiedzi są przekonani, że masakry musiała dokonać osoba trzecia i uciec przez balkon (warto wspomnieć, że 72-latka i 48-latek mieszkali na 9. piętrze).
Tak nie można było wejść do ich mieszkania. Trzeba było przewiercić zamki. Zrobił to szwagier Ewy. Ale co z tego, że nie można było wejść do ich mieszkania przez drzwi, bo klucz był w zamku. Balkon był otwarty. My nie wierzymy, że oni mogli sobie albo komuś zrobić krzywdę - mówił "Super Expressowi" jeden z sąsiadów rodziny.
Czytaj także: Środek Lublina, nad ranem. Nagranie obiegło sieć
Śledczy jednak postawili już jedną z hipotez, o czym informują "Nowości". Matka z synem mieli najprawdopodobniej pozabijać się nawzajem podczas kłótni i walki na noże.
Sąsiedzi mają co do tego wątpliwości. Jak donosi "Super Express", znajomi kobiety i jej syna wspominają tę dwójkę jako miłych, spokojnych ludzi. Nie wierzą, że doszło między nimi do śmiertelnej w skutkach kłótni.