66-letni Charles W. Jackson skreślił numery na loterii w oparciu o wróżbę. Znalazł ją w ciasteczku z wietnamskiej restauracji podarowanym mu przez wnuczkę. Teraz przyznaje, że tak naprawdę nigdy nie wierzył w możliwość wygranej.
Grasz, żeby wygrać, ale nie spodziewasz się, że to się kiedykolwiek stanie - mówi milioner w rozmowie z lokalnym serwisiem informacyjnym.
Początkowo myślał, że zdobył "zaledwie" 50 tys. dolarów. Rano, po losowaniu, sprawdził w internecie swój los, jednak w pierwszej chwili zdawało mu się, że wygrana wynosi 50 tys. dolarów. Zadzwonił z dobrą nowiną do żony i pojechał odebrać pieniądze.
Dopiero później dotarło do niego, ile naprawdę wygrał. 66-latek nie wiedział nawet, o jaką sumę grał. Kiedy sprawdził to w internecie, zadzwonił ponownie do żony. "Nie uwierzysz - zgarnąłem wszystko" - usłyszała od niego. Po odliczeniu podatku zostało 223 mln dolarów.
Nie wiem, co z tym zrobić. Mam nadzieję, że nie zmieni mnie to zbytnio. Nadal będę nosić moje dżinsy - może nieco nowsze - przewiduje Jackson.
Milion odda swojemu bratu. 66-latek i jego brat zawarli przed laty układ: jeśli któryś z nich wygra dużą sumę na loterii, przekaże drugiemu milion dolarów. Jackson zamierza wywiązać się z umowy, a także przekazać część pieniędzy kilku organizacjom charytatywnym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.