Argentyńczycy wpadli w szał radości po zdobyciu tytułu mistrza świata. Ich reprezentacja pokonała Francuzów w serii rzutów karnych po remisie 3-3. Na ulicach argentyńskich miast odbyła się feta, jakiej kraj nie widział od dawien dawna. Trzecie mistrzostwo w historii zostało zdobyte przez Albicelestes po ponad 36 latach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od kilku dni w Buenos Aires przebywa Dominik Piechota. Dziennikarz Kanału Sportowego tworzył reportaże oraz występował w programach "na żywo", relacjonując ze stolicy Argentyny nastroje panujące w czasie ostatnich aktów tegorocznego mundialu. W związku ze zdobyciem tytuły przez Albicelestes 26-latek wyruszył na ulicę, aby świętować wraz z Argentyńczykami.
W czasie świętowania powstało wiele ciekawych materiałów. Piechota wraz ze swoim operatorem byli w samym centrum Buenos Aires. Dziennikarz kilkukrotnie łączył się "na żywo" z dziennikarzami Kanału Sportowego. Jechał nawet samochodem z grupą kibiców, gdzie poznał Argentynkę Klarę.
Czytaj także: Zaskakujące obrazki! Tak świętowali Argentyńczycy
"Buenos Aires wygląda jak po armagedonie"
19 grudnia we wczesnych godzinach porannych Piechota wystąpił "na żywo" w "Mocy Mundialu". Dziennikarz pokazał, jak wygląda Buenos Aires po długim świętowaniu (finał zakończył się ok. godz. 15 czasu lokalnego). Niektórzy z argentyńskich fanów świętowali tak intensywnie, że wywrócili kiosk, przez co Polak nie mógł kupić lokalnej prasy. Oprócz tego na ulicach i chodnikach można było dostrzec masę śmieci.
Kiedy Piechota udał się pod charakterystyczny obelisk, to zaczęło robić się nerwowo. Do dziennikarza zaczęli podchodzić różni mężczyźni, żebrząc o pieniądze. Pomimo ich spokojnego zachowania można było wyczuć napiętą atmosferę. W pewnym momencie do 26-latka podszedł Argentyńczyk z tatuażem na szyi. Po chwili ktoś podbiegł do operatora i chciał wyrwać mu telefon, który służył do transmisji. Na szczęście udało się zapobiec kradzieży.
Dziennikarz wraz z operatorem znaleźli się w niebezpieczeństwie. Niedługo później ich transmisja zakończyła się, gdyż postanowili ulotnić się w bezpieczne miejsce.
Chcieli nam ukraść telefon - mówił Piechota.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.