"Sytuacja pokrótce. Zapisałem się do lekarza osobiście bez dzwonienia. Za godzinę pani kazała mi przyjść - zostawiłem dokumenty poszpitalne. Lekarz mnie przyjął, wypisał recepty, zwolnienie i pojechałem do domu" - napisał na Twitterze pan Karol.
Elektryk do wpisu dołączył także zdjęcie paragonu z tamtejszej apteki. "Po zawale + antypadaczkowe i nasenne" - informuje. Jak widzimy na paragonie, za 6 opakowań różnych leków Polak zapłacił 22,87 euro, czyli w przeliczeniu 104,62 zł.
Dwie ostatnie pozycje na rachunku szczególnie rzucają się w oczy, gdyż mężczyzna nie zapłacił za nie ani grosza, są one w 100 proc. refundowane. Leki te normalnie kosztują ponad 60 i 40 euro. Inny lek z paragonu kosztował ponad 217 euro, jednak po refundacji Polak zapłacił za niego tylko 10 euro. Mężczyzna zaznaczył w innym poście, że jest w pełni ubezpieczony.
Kto to widział, żeby wszystko tak sprawnie działało. Ja rok czekam na endokrynologa. I jeszcze poczekam - skomentowała wpis elektryka pani Ula mieszkająca w Polsce.
Odpoczywaj i zdrowiej! Sprawnie to zorganizowane i cena leków bardzo przyzwoita - ocenił inny internauta.
Polak apeluje do rządu
Polski elektryk postanowił także zareagować na wpis ministra PiS Łukasza Schreibera, w którym informuje o 13. i 14. dodatkowej emeryturze dla seniorów oraz o tym, że średnia emerytura wzrosła w czasie rządów PiS o 55 proc.
Miałem zawał w zeszły piątek - w środę wykupiłem leki po zawale + moje antypadaczkowe i nasenne. To jest paragon z mojej apteki po uwzględnieniu refundacji jako osobie w pełni ubezpieczonej w AOK Bayern. Proszę to emerytom wyjaśnić - napisał Polak pod wpisem ministra Łukasza Schreibera.
Mężczyzna pokazał także szpitalne jedzenie u naszych zachodnich sąsiadów. "Skromnie, ale jakoś trzeba się tutaj wyżywić" - napisał na Twitterze, zamieszczając zdjęcie posiłków.