W okupowanym Melitopolu dwie starsze panie poczęstowały rosyjskich żołnierzy bimbrem domowej roboty. Według innej wersji Rosjanie kupili alkohol. Niezależnie od tego, czy był to podarunek, czy zakup, efekt był piorunujący. Pół godziny po libacji jedenastu żołnierzy zmarło.
Początkowo zakładano, że bimber został niewłaściwie przygotowany i Rosjanie zatruli się, jak często bywa w takich przypadkach, śmiertelnie niebezpiecznym metanolem. Szybko okazało się, że to nie pomyłka, a celowe zabójstwo. Do alkoholu dodano bowiem truciznę.
Armia Federacji Rosyjskiej wszczęła zatem dochodzenie, by znaleźć i ukarać winnych. Kobiety miały jednak zapaść się pod ziemię. Ruch oporu w okupowanym od ponad roku mieście jest bardzo silny, a sympatyczna staruszka w każdej chwili może okazać się bardzo groźna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Melitopol przed wojną liczył 154 tysiące mieszkańców. Miasto leżące w południowo-wschodniej części Ukrainy w obwodzie zaporoskim, zostało zajęte przez Rosjan 1 marca 2022 roku. Od tego czasu czeka na wyzwolenie, co nie oznacza, że mieszkańcy są bezczynni. Od początku wojny w mieście i jego okolicach działa ruch partyzancki.
W Melitopolu od ponad roku panuje straszny terror. Jest cicho, nie widać tego na ulicach - relacjonowała telewizja CNN. Każdy, kto odrzucił rosyjski paszport, może stać się ofiarą represji. Nie ma dostępu do szpitala, nie może normalnie funkcjonować. "Niewiarygodnym" okupant odbiera także ziemię. Aresztowania i tortury to niestety powszechna praktyka.
Partyzanci zajmują się atakowaniem rosyjskiej logistyki oraz likwidacją kolaborantów i rosyjskich oficerów. Aktywnie współpracują z ukraińskim wywiadem wojskowym (HUR) i są gotowi do działań dywersyjnych w razie nadejścia frontu.
Czytaj także: Potężne liczby. Ukraińcy szacują ilość zaginionych