*Autorką bloga jest Paulina. * Jej przygoda z kinem zaczęłą się w nietypowy sposób. Blogerkę zostawił mąż.. na szczęście na krótko, bo musiał wyjechać. Paulina miała wtedy czas nadrobić filmowe zaległości i założyła stronę klapserka.pl, żeby móc podzielić się z czytelnikami swoimi wrażeniami z oglądania kolejnych filmów
Paulina wiedzę o kinie zdobywa oglądając filmy. Nie uważa się za alfę i omegę kinematografii, ale wierzy, że ma na ten temat trochę do powiedzenia.
Nie znam wszystkich filmów wszech czasów, a wśród reżyserów, których najbardziej cenię, nie ma klasyków i wielkich nazwisk. Interesuje mnie głównie kino najnowsze, po roku 1990, mainstreamowe, ale coraz częściej także niezależne. Nie jest mi głupio, że nie oglądałam wielu arcydzieł światowego kina i że nie ogarniam czaru Allena, za to uwielbiam kiczowatość Tarantino, a za Chrisa Nolana oddałabym życie. Nie lubię wypowiadać się na temat filmów, których nie widziałam i nie wstydzę się mówić źle o tych, które w opinii wybitnych krytyków i znawców są arcydziełami. Nienawidzę spoilerów i nie cierpię, gdy ktoś polecając mi film, opowiada go. Uwielbiam muzykę filmową. Lubię oglądać filmy. Lubię się wzruszać, śmiać, przerażać, nie dowierzać. Lubię o filmach rozmawiać, i to bez umiaru. Mam duży apetyt na dobre kino. I dlatego.
Na blogu znajdziemy wiele pożytecznych artykułów. Recenzje Pauliny pomogą wam zdecydować się czy warto obejrzeć dany film. Czytelnicy mogą śledzić, co autorka w danej chwili ogląda i na jakie produkcje czeka. Jeżeli interesuje was filmowy lifestyle albo kompendium wiedzy o kinie, klapserka.pl wyjdzie na przeciw waszym oczekiwaniom.
Oto fragment recenzji filmu "Steve Jobs" w wykonaniu blogerki:
A nie dzieje się, wbrew pozorom, dużo. Fabuła opiera się na dialogach Jobsa ze współpracownikami, prócz nich nie dzieje się tu wiele, akcja nie obfituje w wielkie zwroty, a gdy dochodzi do punktu kulminacyjnego zupełnie się urywa, sprowadzając to, do czego dążyli bohaterowie, do strzępków doniesień medialnych. Można się tym złościć, można takie zabiegi uwielbiać (jak ja), nie da się pozostać obojętnym. Narracja Steve’a Jobsa pochłania w takim stopniu, że gdy wyjdzie się z tego hermetycznego dyskursu choćby na moment, trudno przedostać się do niego z powrotem. W konsekwencji seans filmowy przebiega w taki sposób, że ma się wrażenie, iż wstaje się jakąś minutę po tym, gdy się do filmu usiadło. Tak intensywnie czas w kinie przeżyłam ostatnio dokładnie rok temu na przed premierze Whiplash. I bardzo chciałabym przeżywać to częściej.
Paulina umie pochwalić jak i skrytykować. Bloga polecamy i życzymy autorce samych sukcesów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.