Od lutego aktywiści protestują przeciwko planom rozbudowy fabryki Tesli. Podczas piątkowego marszu setki demonstrantów próbowało dostać się na teren fabryki. Na opublikowanych w sieci materiałach wideo widzimy tłumy demonstrantów, którzy przedzierają się przez policyjne blokady, a następnie biegną przez pole w bezpośrednim sąsiedztwie fabryki.
Demonstranci zablokowali także autostradę i linię kolejową oraz odpalili środki pirotechniczne. Uszkodzili kilka samochodów Tesli, które znajdowały się w ich zasięgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas piątkowego marszu protestacyjnego na pobliskiej stacji kolejowej setki uczestników pobiegły do lasu i próbowały dostać się na teren Tesli. Zapobiegliśmy temu naszymi siłami – powiedział w telewizji ntv rzecznik policji Mario Heinemann.
Rany odniosły cztery osoby - 3 policjantów i jedna aktywistka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawdź także: Wielkie protesty w Armenii. Ludzie chcą dymisji premiera
Ole Becker, rzecznik grupy, która pomogła w organizacji protestu "Disrupt Tesla" stwierdził, że firmy takie jak Tesla niszczą środowisko dla zysku. Zaapelował jednocześnie o budowę autobusów i pociągów, dla wszystkich, zamiast SUV-ów, dla nielicznych.
W marcu w wyniku podpalenia transformatora, skrajnie lewicowa grupa, odcięła dostawy prądu do fabryki na prawie tydzień, przerywając produkcję.
Dyrektor generalny firmy Elon Musk nazwał sprawców "najgłupszymi ekoterrorystami na Ziemi" i stwierdził, że protestujący przeciwko Tesli zostali wprowadzeni w błąd, gdyż chcieli wstrzymać produkcję pojazdów elektrycznych, a nie napędzanych paliwami kopalnymi.
Czytaj również: Japonia: Szczątki szczura w chlebie. Producent reaguje