Za tym detalem ukryty jest radar mierzący odległość od poprzedzającego pojazdu. Zbierane z niego dane wykorzystywane są przez adaptacyjny tempomat. W przeciwieństwie do takiego zwykłego, nie tylko utrzymuje zadaną prędkość, ale i dostosowuje ją do otoczenia. W praktyce oznacza to, że jeśli na pasie pojawi się pojazd jadący wolniej, nasze auto samodzielnie zwolni.
Czarny element jest więc niezbędny do funkcjonowania tego systemu. Niektórzy producenci (jak np. Mercedes-Benz czy Mazda)
ukrywają radar w swoich logo. Inni decydują się na instalację go w innym miejscu na froncie, co sprawia, że kawałek plastiku rzuca się w oczy. Warto nadmienić, że kamera pozwalająca na automatyczne awaryjne hamowanie w razie wykrycia niebezpieczeństwa może być montowana w innym miejscu.
Jest to istotne, gdy weźmiemy pod uwagę zmiany planowane przez Komisję Europejską na 2020 rok. Wtedy to samochody mają być standardowo wyposażone w system nagłego hamowania. Nie jest to jednoznaczne, że każde auto będzie mieć ten brzydki plastik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.