Rosyjski generał Michaił Tepliński, który jest dowódcą wojsk powietrznodesantowych i szefem grupy operacyjnej "Dniepr" w Ukrainie, posłał swoich ludzi na pewną śmierć, by uzyskać efekt "wprowadzenia sił ukraińskich w błąd". Wszystko działo się w połowie listopada w obwodzie chersońskim, gdzie Rosjanie mają spore problemy.
To tam Ukraińcy zdołali przeprawić się na lewy brzeg Dniepru i zbudować przyczółek, transportując ludzi oraz sprzęt w okolicach wsi Krynki. Rosjanie nie kontrolują już rzeki, a Siły Zbrojne Ukrainy starają się poszerzać swoje zdobycze, by mieć zalążek do przyszłej ofensywy na południe, w stronę Krymu. Rosjanie łapią się wszelkich sposobów.
I oczywiście w żaden sposób nie liczą się z życiem swoich żołnierzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widząc ukraińskie postępy na lewym brzegu Dniepru i chcąc zaskoczyć przeciwnika, Rosjanie wysłali w okolice wsi Hładkiwka (na południe od miasta Chersoń) konwój złożony z jedenastu pojazdów. A w nim nieświadomych zagrożenia żołnierzy 35. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych, których wysłano na niemal pewną śmierć.
Ukraińcy szybko zlokalizowali konwój i natychmiast go zlikwidowali, ostrzeliwując bez litości HIMARS-sami. Rosjanie nie byli przygotowani na to, co spotka ich w tym miejscu, żołnierzy nie wyposażono i nie chroniono w odpowiedni sposób. Zginęło 76 żołdaków Władimira Putina, nielicznym udało się uciec i przeżyć.
Rosyjskie kanały na Telegramie cała sprawa rozpaliła do czerwoności. Trwa ponoć śledztwo, które ma wyjaśnić, kto jest odpowiedzialny za tę masakrę i taktyczną porażkę.
Dowództwo grupy "Dniepr" oraz ludzie generała Michaiła Teplińskiego tłumaczą, że chodziło o "manewr odwracający uwagę" sił ZSU i że poświęcono życie żołnierzy w wyższym celu. Część komentujących uważa, że to kłamstwo, a podejmowane są próby zatajenia przed dowództwem na Kremlu niekompetencji oficerów, przez których zginęli żołnierze.
Faktem jest, że Rosjanie stracili kontrolę nad lewym brzegiem Dniepru i to bardzo groźne wydarzenie dla ich sił w tej okolicy. Ukraińcy mogą stąd próbować uderzenia na Krym.
Tymczasem sprawa zdaje się mieć też drugie dno. Generał Michał Tepliński jest wysoko cenionym w armii dowódcą, ponoć jednym z najlepszych, którzy służą dziś na froncie. Oficer popadł jednak w konflikt z ministrem obrony generałem Siergiejem Szojgu oraz generałem Walerijem Gierasimowem. Sam przebywa ponoć w stolicy i leczy rany.
Zdarzają się sytuacje, gdy nawet najlepiej wyszkoleni i doświadczeni dowódcy muszą z godnością stawić czoła śmierci - mówił niedawno.
Czyżby kolejny wysoki rangą oficer miał stracić swoje stanowisko w dziwnych okolicznościach? Cóż, w Rosji wszystko jest dziś możliwe, to fakt.