Sportsmenki zamiast grać o punkty, rzuciły się sobie w ramiona. Widzowie zgromadzeni w hali w szwedzkim mieście Halmstad stali się świadkami jedynego w swoim rodzaju spektaklu. Czwartkowe wydarzenia nie były jednak tylko pustymi gestami. Pociągnęły za sobą dalsze konsekwencje.
Po raz pierwszy w historii oba rywalizujące zespoły awansowały do półfinału. Ale uwaga! Nie będą na drużynowych mistrzostwach świata grać tak jak dotychczas - każda reprezentując swój kraj. W Szwecji zapadła decyzja o połączeniu obu kadr. Dlatego w piątek wspólna reprezentacja Korei Północnej i Południowej kobiet rozegra mecz o finał z Japonią lub Ukrainą, w zależności od wyniku innych spotkań ćwierćfinałowych.
Połączenie reprezentacji wywołało entuzjazm w świecie sportu. Szef Międzynarodowej Federacji Tenisa Stołowego niezwłocznie poinformował delegatów o zaskakującej decyzji ekip obu Korei - podaje BBC News.
Zjednoczony zespół otrzymał owację na stojąco od delegatów, którzy okazali poparcie dla tego historycznego posunięcia - powiedział Thomas Weikert.
Odwilż między Koreą Północną i Południową trwa w najlepsze. Niespełna tydzień temu, w zeszły piątek, w strefie zdemilitaryzowanej spotkali się przywódcy obu krajów. W ciągu kilkudziesięciu dni Kim Dzong Un ma rozmawiać osobiście z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem. Ogłosił rozbrojenie nuklearne państwa. Komunistyczny dyktator podjął także decyzję o przesunięciu strefy czasowej w swoim kraju tak, by była identyczna jak u sąsiadów na Południu. Z kolei władze w Seulu zdemontowały ogromne głośniki przy granicy z Północą, przez które nadawano audycje propagandowe.
Na niedawnych igrzyskach grała wspólna reprezentacja Korei w hokeju kobiet. Budziła zainteresowanie, bo na trybunach kibicowały im "aniołki Kima", czyli zespół cheerleaderek z Korei Północnej nazywany również "armią piękna".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.