Pandemia rozpoczęła się w Wuhan, toteż tam najwcześniej rozpoczęto szeroko zakrojone badania nad COVID-19. Było to możliwe między innymi dzięki temu, że najwcześniej zarażeni zdążyli już wyzdrowieć, kiedy dopiero po kilku tygodniach w Europie zaczęły pojawiać się pierwsze zachorowania.
Lekarze z Chin obserwowali stan chorych, którzy wyzdrowieli. Monitorowali pracę ich organizmów, aby sprawdzić długoterminowe skutki przebycia choroby COVID-19. Kazano między innymi przez 6 minut maszerować (chorzy byli wtedy przypięci do aparatury), a także kazano wypełniać liczne kwestionariusze i wykonywać inne laboratoryjne testy. Poddanym badaniom zostało ponad 1,7 tys. osób, które wcześniej były pacjentami szpitala w Wuhan, podaje China Daily. Wyzdrowieli oni w połowie maja.
Czytaj także: Koronawirus u dzieci. Objawy, które mogą niepokoić
Po ponad 5 miesiącach od choroby pacjenci wciąż mieli w sobie "pozostałości" po COVID-19. Nawet 70 proc. z nich jeszcze odczuwa objawy, które towarzyszyły im też w czasie choroby.
Część osób, uznawanych obecnie za zdrowych, wciąż nie czuje tak, jak wcześniej, zapachu i smaku. Inne objawy to także bóle mięśni, chroniczne zmęczenie, problemy ze snem i odczuwalne osłabienie. Część chorych ma także znacznie pogorszony stan psychiczny. Pojawiła się u nich nerwica lękowa.
Czytaj także: Koronawirus. Masz takie objawy? Grozi ci długi COVID-19
Najgorsza wiadomość jednak to ta, która pojawiła się po zbadaniu płuc. Wszystkie osoby przebadano tomografem komputerowym i prześwietlono ich organy. Wynik? Nawet 50 proc. osób, które wyzdrowiały z COVID-19, po ponad 5 miesiącach od wyleczenia miała chociaż jeden nieprawidłowy wynik badania TK. Płuca chorych mają często także wciąż upośledzoną zdolność dyfuzji gazów, pomimo upływu czasu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.