Nie wiadomo dokładnie, ile szczurów żyje w Łodzi. Jedne źródła twierdzą, że liczba wynosi 100 tysięcy, inne, że nawet 3,5 miliona. Według badaczy, szacunki nie są przesadzone, ponieważ zwierzęta te bardzo szybko się rozmnażają i w ciągu sezonu może przybyć wiele nowych osobników.
- Od 10 lat pracuję jako dozorca, ale tylu szczurów nie widziałem jeszcze nigdy. Od zimy pomogłem kotu dobić trzy wielkie szczury, dwa kolejne załatwił za mnie sąsiad - opowiada cytowany przez "Dziennik Łódzki" pan Paweł, dozorca z ul. Wierzbowej w Śródmieściu Łodzi.
Mieszkańcy twierdzą, że w nocy gryzonie siedzą między rurami ciepłowniczymi. W dzień natomiast wychodzą z dziur pod trawnikami i buszują na powierzchni. Ludzie próbują walczyć z nimi, zatykając otwory, ale przynosi to niewielkie rezultaty. Zajmujący się tematem weterynarze sugerują, że takie zachowanie zwierząt nie do końca jest normalne.
Przy normalnej wielkości populacji, szczury nie wchodzą ludziom w drogę. Jeśli są one widywane są na ulicach, to znaczy, że jest ich naprawdę dużo. Jednak w historii Łodzi były okresy, gdy szczurów było dużo więcej, na przykład w początkach miasta, gdy nieczystości na ulicach było dużo więcej - powiedział "Dziennikowi Łódzkiemu" Tomasz Jóźwik, weterynarz i wiceprezes Zarządu Zieleni Miejskiej.
Łódź nie jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o liczbę tych gryzoni. Przoduje Wrocław, gdzie w zeszłym roku interweniowano kilkukrotnie po pojawianiu się gryzoni w restauracjach i kawiarniach. Nadwyżka szczurów jest wynikiem podwyższonych temperatur i mniejszej populacji dzikich kotów, które dziś wyłapuje się i oddaje do schronisk.
Sprawdź też:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.