Rosyjski opozycjonista, powołując się na źródła zbliżone do rosyjskich służb specjalnych, twierdzi, że śmierć Makieja nie była naturalna. - Minister spraw zagranicznych Białorusi Władimir Makiej zmarł w wyniku zatrucia trucizną opracowaną w specjalnym laboratorium FSB - napisał Newzlin.
Czytaj także: Gdańsk. Wypadek w kościele. Dwie osoby nie żyją
Symulacja "naturalnej śmierci"
Według niego wersję z zatruciem Makieja potwierdza fakt, że 64-letni dyplomata nie miał problemów zdrowotnych i prowadził aktywny tryb życia. Opozycjonista miał w rozmowie z toksykologami dowiedzieć się, że przy odpowiednich środkach i umiejętnościach wywołanie np. zawału serca lub udaru mózgu trucizną jest stosunkowo łatwe.
Bardzo łatwo jest otruć kogokolwiek, aby wszyscy myśleli, że zmarł z przyczyn naturalnych. Bardzo łatwo jest zaburzyć równowagę substancji, które odpowiadają w organizmie za wszystko, bez wyjątku, od mrugania po oddychanie - cytuje opozycjonista toksykologów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Panika w Mińsku. "Dyktator nikomu nie ufa"
Opozycjonista powiedział, że śmierć Makieja wywołała panikę w środowiskach zbliżonych do Aleksandra Łukaszenki. Jak napisał na Twitterze, białoruski dyktator był poważnie przestraszony po nagłej śmierci ministra spraw zagranicznych Białorusi.
Zarządził więc zmianę kucharza i ochrony, a jego dzieci otrzymują dodatkową ochronę. - Dyktator nikomu nie ufa. Nie bez powodu wierzy, że po Makieju mogą mu urządzić wspaniały pogrzeb. Moskwa nie jest zadowolona z opóźnienia w wejściu armii białoruskiej do wojny z Ukrainą. Kreml jest gotów użyć wszystkich narzędzi, aby wywrzeć presję na reżim białoruski – napisał Newzlin.
Podejrzana śmierć ministra
O "nagłej śmierci" 64-letniego ministra spraw zagranicznych powiadomił w sobotę państwową agencję BiełTA rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Hłaz. Oficjalnych informacji na temat przyczyn śmierci Uładzimira Makieja, który od dziesięciu lat pełnił funkcję szefa MSZ Białorusi, jak dotąd nie podano.
Rzecznik MSZ powiedział, że informacja ta była dla wszystkich zaskoczeniem. Niezależny portal "Nasza Niwa" pisze o możliwym zawale ministra Łukaszenki. - O ile wiadomo, nie zwrócił się odpowiednio szybko do medyków, ponieważ nie potraktował swojego stanu poważnie – twierdzi portal, powołując się na własne źródła.
Rosyjski politolog Andriej Piontkowski zauważył, że śmierć Makieja wygląda bardzo podejrzanie. Uważa, że jest to celowe działania Moskwy, gdyż Kreml zawsze oskarżał go o "wielowektorowość".