Przy ulicy Mickiewicza na Żoliborzu w Warszawie mieści się jeden z najgłośniejszych adresów ostatnich lat. To tutaj mieszka prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Od połowy grudnia nie stacjonują tu patrole policji, które przez właściwie obie kadencje PiS pilnowały domu prezesa.
Jarosław Kaczyński teoretycznie może teraz, niczym przeciętny śmiertelnik, wyjść z domu i wybrać się chociażby po pączki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A okazja ku temu jest dziś - w końcu mamy tłusty czwartek. Poszliśmy sprawdzić, jakie pączki i za jakie pieniądze prezes PiS mógłby kupić pod własnym domem.
Pączki pod domem Kaczyńskiego. Ile kosztują?
W tej okolicy nie kupimy modnych pączków za kilkanaście, a nawet dwadzieścia kilka złotych, jak to bywa w niektórych stołecznych lokalach. Najbliższa domu prezesa cukiernia ma w swojej ofercie najbardziej klasyczne słodkości - z nadzieniem różanym i z lukrem - w cenie 3,90 zł każdy.
Kilkadziesiąt metrów dalej mieści się sklep spożywczy francuskiej sieci. Tutaj do wyboru mamy następujące rodzaje pączków: z różą w cenie 2,99 zł, z wiśnią - 3,49 zł oraz z nadzieniem jagodowym kosztujący 4,19 zł.
To nie są ceny kosmosu, ale jednocześnie jest drożej, niż w dużych sieciówkach. Auchan przy zakupie opakowania z dziesięcioma pączkami, oferuje cenę 1,29 zł za sztukę. Carrefour w swoich dużych marketach na tłusty czwartek przygotował ofertę na zakup 12 sztuk pączków - wówczas cena jednego wynosi raptem 39 gr. W Aldi najtańszy pączek ma kosztować 99 gr.
Czytaj także: Aldi szaleje. Cena pączków zwala z nóg
W Netto, jeśli zdecydujemy się na zakup 12 sztuk pączków z marmoladą i cukrem pudrem, zapłacimy 49 gr za każdy. Jedna sztuka będzie natomiast kosztować 1,19 zł.
Na próbę zdecydowaliśmy się kupić w markecie pod domem prezesa pączka z nadzieniem jagodowym, a w cukierni sięgnęliśmy po klasyczny z nadzieniem różanym.
W drugim miejscu zostaliśmy mile zaskoczeni partią świeżutkich pączków. Ciepłe ciasto i jeszcze cieplejsze nadzienie dosłownie rozpływają się w ustach.
Problem jest jeden - pączek ten nie jest wypełniony nadzieniem tak hojnie, jak w przypadku słodkości, jakie dostaniemy w większości modnych obecnie cukierni. Z kolei samo nadzienie jest bardziej dżemem bądź marmoladą różaną, a nie prawdziwymi płatkami róż ucieranymi z cukrem.
Ma jednak domowy smak no i jest ciepły, a do tego - całkiem pokaźnych rozmiarów. Jest tradycyjnie polany lukrem i posypany skórką z pomarańczy.
Kaczyński tutaj? Nie, nigdy go tu nie widziałam. On pewnie w inne miejsca chodzi... - mówi nam sprzedawczyni, kiedy pytamy o słynnego sąsiada.
My natomiast kierujemy kroki w stronę marketu, skąd wychodzimy z pączkami z nadzieniem jagodowym.
Są to bardzo duże podłużne bułki, które z powodzeniem mogłaby robić za jagodziankę, gdyby nie oblanie i lukrem i posypanie wiórkami z białej czekolady. To wszystko czyni tego niecodziennego pączka ogromną dawką cukru.
Przez takie dodatki ciężko jest się skupić na jego wnętrzu, które nie jest najgorsze, ponieważ nadzienie smakuje dokładnie tak, jakby zostało zrobione ze świeżych jagód. Wszystko to ginie w zderzeniu z lukrem i wiórkami białej czekolady.
Pozostaje mieć nadzieję, że piekarnia, która dostarczyła do sklepu te pączki, zrobi je ponownie na sezon jagodziankowy - ale już bez lukru i wiórek z białej czekolady. Bo szkoda, żeby taki całkiem niezły potencjał się zmarnował.
A Waszym zdaniem - cena 3,90 zł lub 4,19 zł za pączka jest sensowna? A może wolicie pączki z wystawnych miejsc za kilkanaście złotych, bądź przeciwnie - z dyskontów za kilkadziesiąt groszy?
Ewa Sas, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.