Zaginięciem Dawida Żukowskiego Polska żyje już od ponad tygodnia. Nic dziwnego - historia nie dość, że przerażająca (ojciec, który odebrał chłopca od dziadków, nie żyje) to jeszcze zagadkowa (wciąż nie wiemy, co stało się z maluchem). Przy takim miksie dramatycznych wydarzeń, emocji i znaków zapytania historia musiała rozgrzać umysły nie tylko tych Polaków, którzy mają dzieci i drżą o ich bezpieczeństwo.
Niestety, gdy policyjne śledztwa i dochodzenia przeciągają się, internetowa gawiedź sama szuka pożywki. Między innymi na Facebooku powstało kilka zamkniętych grup analizujących dotychczasowe poszukiwania 5-latka z Grodziska Mazowieckiego. Roi się tam od teorii spiskowych, a w ostatnich dniach przybrały one jeden, konkretny kierunek.
O dziwo fala hejtu zaczęła się wylewać na... matkę Dawida Żukowskiego. Dlaczego? Każdy powód, jak kij, jest dobry, by uderzyć. Bo "jest Rosjanką", bo "nie szuka chłopca", bo "nie pokazuje się w mediach". Wreszcie "bo", które przewija się w kilkudziesięciu wątkach:
"bo mimo apeli nie przekazała dotąd rzeczy Dawidka jasnowidzowi Jackowskiemu".
Słów zrozumienia dla tragedii, dla bólu, który przeżywa matka jest zaś jak na lekarstwo.
Sprawa zaginięcia 5-letniego Dawida Żukowskiego to naprawdę tragedia. Nie tylko ze względu na chłopca i śmierć jego ojca. Również dlatego, że mówi nam sporo o nas samych.
Przeczytaj też:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.