*Z pomocą córki i trzech znajomych więziła ludzi, którymi zgodnie z prawem miała się opiekować. *Gdy ją aresztowano, w kotłowni wynajmowanego w Filadelfii domu przetrzymywała cztery osoby dorosłe i szóstkę dzieci, w wieku od 2 do 19 lat. Byli głodzeni, załatwiali się do wiadra. Wcześniej przenosiła ich między domami w Teksasie, Wirginii i na Florydzie.
Przez 10 lat zarobiła na swoich więźniach 273 tys. dolarów (czyli około 1 mln zł) Weston kradła im zasiłki, a zabrane rzeczy osobiste sprzedawała za bezcen. Gdy "podopieczni" nie chcieli jej słuchać, ukrywała w ich jedzeniu środki uspokajające. Gdy i to nie pomagało, używała przemocy fizycznej. Dwie osoby zabiła.
Ci ludzie byli trzymani w izolacji, w ciemnościach, otumanieni narkotykami. Jedli i pili z podłogi. Gdy próbowali uciec, kraść jedzenie albo buntowali się, Weston i jej wspólnicy karali ich bijąc, kopiąc, dźgając nożami, przypalając, bijąc paskami, kijami i młotkami - wyliczał prokurator.
*Swoje ofiary kobieta wybierała według tego samego scenariusza. *Zaprzyjaźniała się z upośledzonymi umysłowo, którymi nie interesowały się już ich rodziny. Wmawiała im, że "z nią będzie im lepiej" i skłaniała do przeprowadzki pod swój dach. Ofiary wskazywały ją też jako dyspozytorkę ich woli i pozwalały odbierać zasiłek.
*Po trwającym 4 lata procesie sąd federalny w Filadelfii skazał Weston na dożywocie plus 80 lat. *W trakcie odsiadywania wyroku kobieta musi odpracować i zwrócić wyłudzoną sumę.
Tak informację o wyroku przyjęła jedna z młodszych ofiar Weston. Sąd w procesie cywilnym przyznał Tamarze Breeden 45 mln dolarów odszkodowania, ale wątpliwe, by Weston kiedykolwiek je zapłaciła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.