Protesty na Białorusi trwają od ogłoszenia wygranych wyborów przez Aleksandra Łukaszenkę. Choć rzekome poparcie obecnego prezydenta Białorusi wynosiło 80 proc., naród wyraża swoją stanowczą dezaprobatę dla jego rządów.
Była kontrkandydatka Łukaszenki, Swietlana Cichanouska zapowiedziała strajk generalny po 25 października. To właśnie do tego dnia Łukaszenka miał spełnić trzy główne żądania Cichanouskiej, które popiera naród i kraje Unii Europejskiej.
Łukaszenka ma czas do niedzieli. Miałby wtedy poddać się swojej dymisji, uwolnić wszystkich więźniów politycznych i zaprzestać przemocy na ulicach.
O sytuację na Białorusi martwi się również USA. Amerykańska ambasada wezwała swoich obywateli przebywających w tym kraju do niebrania udziału w akcji i zrobieniu zapasów wody i jedzenia na co najmniej 3 najbliższe dni.
Nie wiadomo, czy protest generalny dojdzie w niedzielę do skutku. Wszystko jednak wskazuje na to, że Białorusini będą zaciekle walczyć dopóki Łukaszenka nie odejdzie od władzy.