Dramat rodziny Jessicy rozgrywa się od przeszło dwóch tygodni. Bliscy umierają ze strachu w obawie o jej życie i zdrowie. 29-latka od dnia zaginięcia, czyli od 21 lutego nie dała żadnego znaku życia. Jej komórka wciąż milczy. Pojawiło się już kilka hipotez, co mogło się stać z młodą kobietą.
Uciekła ze szpitala. Zaraz potem słuch o niej zaginął
O sprawie poinformowała strona NL Times. Przypomniała, że Polka od jakiegoś już czasu mieszkała na co dzień w Haarlem (północno-zachodnia część Niderlandów, około 40 min od Amsterdamu, gdzie przepadła).
Feralnego dnia Jessica błąkała się zdezorientowana po ulicach Amsterdamu. Zachowywała się bardzo dziwnie. Spotkali ją policjanci z patrolu, którzy zaniepokoili się jej stanem. Stwierdzili, że wymaga opieki medycznej, więc zawieźli Polkę do szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje NL Times, 29-latka z zewnątrz nie miała żadnych widocznych obrażeń ciała. Gdy oczekiwała w placówce na pomoc medyczną, nagle skorzystała z chwilowej nieuwagi lekarzy, wzięła nogi za pas i pobiegła przed siebie. Tuż po ucieczce ślad po niej zaginął.
Czytaj więcej: Krążą od domu do domu. Policja ostrzega
Sprawę natychmiast zgłoszono na policję. Poszukiwania prowadzono w okolicach szpitala, lasu i parku. Niestety, nie przyniosły one żadnych rezultatów. Dziewczyna wciąż jest uznana za zaginiona, a mundurowi nie ustają w działaniach. Mają jednak kilka hipotez, w tym też takie, iż 29-latka mogła z kimś uciec lub że już nie żyje.
Jak wyglądała Jessica w dniu zaginięcia? Młoda kobieta ma szczupłą budowę ciała, ciemne włosy i mierzy 1,67 m. Ubrana była w białą kurtkę z kapturem, również jasne buty oraz szalik. Posiada też okulary z dużymi oprawkami. Jej znak szczególny to blizna na jednej z rąk.