Polacy - zgodnie z planem - rozbili Estonię w meczu półfinałowym barażów o udział w piłkarskich mistrzostw Europy. O ile Biało-Czerwoni do przerwy prowadzili tylko jedną bramką, w drugiej części gry kibice obejrzeli zdecydowanie więcej goli. Dominacja podopiecznych Michała Probierza była tak okazała, że w pewnym momencie na tablicy wyników było 5:0.
Możesz przeczytać także: "Rolnik szukał żony". Najpierw zakpił z rywali, później z Polaków
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przewidzieliśmy wszystko, co będzie. Przyjechała drużyna juniorów w porównaniu z naszą drużyną narodową - skomentował były piłkarz, Jan Tomaszewski, w rozmowie z "Super Expressem".
Mecz zakończył się jednak wynikiem 5:1 - Wojciech Szczęsny po błędzie obrońców musiał wyciągnąć piłkę z siatki.
Wreszcie zagrali jak pierwszą połowę meczu z Mołdawią, oprócz tej jednej bramki, której nie mogę im darować, bo nie można czegoś takiego zrobić - zauważył Tomaszewski.
Możesz przeczytać również: Nie mogło jej zabraknąć. "Miss kadry" pokazała się na Narodowym
Teraz reprezentację Polski czeka zdecydowanie trudniejsze starcie. We wtorek zagrają oni z Walią, a stawką będzie wyjazd na piłkarskie mistrzostwa Europy.
To jest takie przejście psychologiczne. Mamy przewagę, bo jesteśmy lepsi, teraz trzeba to udowodnić w Cardiff - podsumował były bramkarz.
Możesz przeczytać także: Robert Lewandowski pękał z dumy. Na mecz wyprowadziła go córka
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.