W minioną sobotę tuż po godzinie 10:00 policjanci odebrali zgłoszenie, że w gdańskiej dzielnicy Orunia przy jednym ze sklepów przebywa małe dziecko bez opieki. Sprawę zgłosił zaniepokojony mieszkaniec, który zwrócił uwagę na błąkającego się malucha. Policjanci natychmiast pojechali na miejsce i zaopiekowali chłopcem.
Chłopiec nie potrafił powiedzieć, gdzie mieszka. Trzylatek był ubrany jedynie w piżamę oraz trampki i policjanci podejrzewali, że może mieszkać w pobliżu. Funkcjonariusze sprawdzili pobliskie ulice, rozmawiali z mieszkańcami oraz pracownikami sklepów, jednak w trakcie czynności nie ustalili adresu chłopca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabrali go więc na komendę, a tam zgodnie z procedurami dziecko trafiło pod opiekę w rodzinie zastępczej. Policjanci kontynuowali poszukiwania rodziców, jednak nie byli w stanie namierzyć miejsca, w którym mieszka trzylatek. Problem rozwiązał się sam, ale dopiero po kilku godzinach poszukiwań i oczekiwania.
Tuż przed godziną 14:00 do komisariatu na Oruni zgłosili się kobieta oraz mężczyzna, którzy chcieli zgłosić zaginięcie dziecka. Szybko się okazało, że chłopiec, którym zaopiekowali się policjanci, jest ich synem. Jak doszło do sytuacji, w której rodzice poszukują dziecka, a to błąka się samotnie po ulicach dużego miasta?
33-letni ojciec oraz 25-letnia matka wyjaśniali, że drzwi ich mieszkania były zamknięte na klucz, jednak chłopiec poradził sobie z tym zabezpieczeniem. Podczas gdy spali, malec wyszedł z domu. Policjanci nadal zajmują się tą sprawą, rodzice zostali już przesłuchani i mogą teraz odpowiadać za porzucenie małoletniego.
Decyzją sądu, który przeanalizował sprawę i postawę rodziców, trzylatek przebywa w rodzinie zastępczej. I pozostanie w niej tak długo, aż sąd nie zadecyduje, czy może wrócić do rodziców. Za niedopełnienie obowiązku troszczenia się o małoletniego poniżej lat 15 grozi kara do 3 lat więzienia.