Do tej tragedii doszło wczesnym rankiem w poniedziałek. Duża grupa uzbrojonych mężczyzn zaatakowała wioskę Kodyel w prowincji Komandjari na wschodzie Burkina Faso.
Stało się to wcześnie rano, kiedy niektórzy ludzie byli jeszcze w swoich domach - powiedział agencji prasowej AFP przedstawiciel lokalnej grupy samoobrony.
Czytaj też: Powerbank wybuchł. Dziecko straciło palce
Dziesiątki mężczyzn wtargnęło do wioski i podpaliło domy, podczas gdy inni stali na straży i strzelali do ludzi na oślep - dodaje.
Podejrzewani o tę masakrę są dżihadyści. Jeśli szacunki dotyczące liczby zabitych są prawidłowe, atak byłby jednym z najbardziej śmiertelnych w historii w Burkina Faso - zabito ok. 30 osób. Kolejnych 20 jest rannych.
Bojownicy podobno zaatakowali wioskę, której mieszkańcy pochodzili głównie ze społeczności Gurma. Miało być to pokłosiem tego, że sporo mieszkańców wioski dołączyło do milicji.
Kryzys bezpieczeństwa się pogłębia
Ataki islamistów są coraz bardziej powszechne w tym kraju, zwłaszcza w regionach graniczących z Nigrem i Mali. Stąd też smutne prognozy na przyszłość - jeden z członków lokalnej milicji powiedział, że "jest to opłata tymczasowa, ponieważ wszyscy uciekli z wioski".
Burkina Faso, podobnie jak wielu jego sąsiadów, stoi w obliczu pogłębiającego się kryzysu bezpieczeństwa. Islamistyczne grupy zbrojne dokonują nalotów i porwań w większości regionu. Od 2012 roku ok. 3 miliony ludzi zostało przesiedlonych.
Do zdarzenia doszło dosłownie tydzień po innym. Dwóch hiszpańskich dziennikarzy i obywatel Irlandii, którzy byli częścią patrolu przeciw kłusownictwu, zginęli w kraju Afryki Zachodniej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.