W Hańsku na Lubelszczyźnie kierowca 96-tonowego dźwigu wjechał na wąską drogę o dopuszczalnym tonażu 8 ton. Bo tak kazała mu nawigacja. Gdy zobaczył, że coś jedzie z naprzeciwka, zjechał na pobocze. Wtedy potężna maszyna zsunęła się i przewróciła. Kierowca był trzeźwy, ale chyba za mocno zawierzył wskazaniu urządzenia. Nie dość, że uszkodził drogę i pobocze (500 zł mandatu), to postawienie giganta na koła zajmie kilka tygodni. Konieczna będzie przebudowa drogi dojazdowej, nie mówiąc o wykarczowaniu kawału pola kukurydzy.
Drogowcy będą musieli utwardzić teren pod specjalistyczny sprzęt. Dźwig zalega na części pola kukurydzy, aby usunąć pojazd, prawdopodobnie będzie trzeba wyciąć część plonów. Cały proces wiąże się z szeregiem formalności - mówi Radiu Lublin Mieczysław Chwała, kierownik regionu włodawskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Nie wiadomo kiedy zaczną się prace. Za wszystko zapłaci właściciel dźwigu.
Autor: Jan Muller
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.