Do masakry doszło 4 listopada w meksykańskim stanie Sonora. 3 samochody, którymi jechały rodziny z mormońskiej społeczności, zostały zaatakowane przez kartel narkotykowy. Pojazdami kierowały kobiety i znajdowało się w nich łącznie 14 dzieci - najstarsze miało 14 lat, a najmłodsze 7 miesięcy.
W masakrze zginęło 9 osób. Część ofiar została zastrzelona, inne spłonęły żywcem. 13-letni Devin Langford widział, jak umiera jego matka i 2 braci.
Najpierw zaczęli atakować nasz samochód mnóstwem kul. Po prostu zaczęli strzelać. Samochód nie chciał jechać. Mama modliła się do Boga i próbowała go uruchomić, żeby się stamtąd wydostać, ale jestem pewny, że coś zestrzelili, by samochód nie ruszył - wspomina 13-latek w wywiadzie dla „Good Morning America”.
Chłopiec i 6 jego rodzeństwa zdołali przeżyć. Wszystko dzięki bohaterskiej postawie 13-latka. Devin ukrył ranne rodzeństwo w zaroślach i przykrył kryjówkę gałęziami. Następnie przeszedł 23 kilometrów, by wezwać pomoc.
Przeszliśmy kawałek, dopóki nie daliśmy rady już nieść tych, którzy byli zbyt ranni, by iść. Dlatego schowałem ich w krzakach, żeby nie zostali trafieni i nic im się nie stało. Potem zacząłem iść. Każdy z nich krwawił naprawdę mocno. Próbowałem się więc spieszyć, żeby im pomóc - relacjonuje Devin.
Po kilku godzinach chłopcu udało się dotrzeć do La Mory. Dziecko powiadomiło o tragedii bliskich, którzy zaalarmowali policję. Ukryte dzieci udało się uratować. Devin wspomina, że przez całą drogę modlił się, by jego rodzina przetrwała. Dodał, że nie czuje się bohaterem.
Każde z moich dzieci, które przeżyło, żyje dzięki cudowi. Ile dziur po kulach było w tym pojeździe… To niesamowite, że przeżyły. Szczerze mówiąc, mój chłopiec jest bohaterem, ponieważ poświęcił życie za swoich braci i siostry - powiedział ojciec chłopca, David Langford.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.